W środę Bloomberg opublikował zestawienie najgorszych lotnisk w Europie pod względem liczby opóźnionych lotów. Ranking powstał w oparciu o informacje Hopper Inc., jednej z największych internetowych agencji turystycznych, która zajmuje się m.in. algorytmami big data. Dane Hoppera pochodzą od Official Aviation Guide, dostawcy cyfrowych informacji o lotach i analityki dla lotnisk, linii lotniczych i firm technologicznych zajmujących się podróżami.
Na szczycie zestawienia znalazł się Port Lotniczy Bruksela, w którym 72 proc. lotów jest opóźnionych, a 2,5 proc. odwołanych. Kolejne miejsca w rankingu zajęły Port Lotniczy Frankfurt (68 proc. opóźnionych i 7,8 proc. odwołanych lotów), lotnisko w Eindhoven (odpowiednio 67 proc. i 1,8 proc.), lotnisko w Luton (66 i 2,6 proc.), port lotniczy im. Franciszka Liszta w Budapeszcie (65 i 2,1 proc.), lizbońskie Humberto Delgado (65 i 4,8 proc.), paryskie lotnisko Charles de Gaulle (62 i 3,1 proc.), amsterdamskie Schiphol (61 i 5,2 proc.), nicejskie Code D'Azur (60 i 3,4 proc.) i londyńskie Gatwick (59 i 1,4 proc.).
Chaos na lotnisku Heathrow
Bloomberg zwrócił uwagę, że w pierwszej dziesiątce nie znalazło się londyńskie Heathrow, które z powodu "niekończących się kolejek do kontroli bezpieczeństwa, szalejących opóźnień, odwołanych lotów i zbyt małej liczby bagażowych", podjęło decyzję o ograniczeniu sprzedaży biletów do czasu unormowania sytuacji. Obecnie Heathrow plasuje się na 15 pozycji - "od początku lipca średnio 51 proc. lotów jest opóźniona".
Jak wyjaśnił Bloombergowi rzecznik Hopper Inc. "w ujęciu ilościowym londyńskie Heathrow jest znacznie większe niż większość lotnisk, a (...) ranking opiera się na procencie opóźnień, a nie na liczbie osób, których to dotyczy".
autorka: Ewa Nehring