"To szaleńcze podwyżki" - protestują wspierani przez stowarzyszenia obrony praw konsumentów przedstawiciele branży turystycznej z Sardynii, którzy już odczuwają skutki szokującego, ich zdaniem, wzrostu cen na promach w lipcu i sierpniu tego roku.

Reklama

W rezultacie jedna czwarta turystów, którzy zarezerwowali miejsca na kempingach, zrezygnowała z nich. W hotelach nie potwierdzono 37 procent wstępnych rezerwacji. Ogółem hotelarze oceniają, że do tej pory miejsca u nich zarezerwowało na lato o 70 procent osób mniej niż w latach poprzednich.

Nic dziwnego - odnotowuje włoska prasa, podając przykłady wzrostu cen biletów na promy płynące na masowo odwiedzaną wyspę. Podczas gdy za bilety dla rodziny z dwojgiem dzieci oraz za samochód w zeszłym roku w sezonie letnim płacono około 570 euro za rejs w obie strony, w tym roku opłata ta wzrośnie do blisko 1000 euro.

Szacuje się, że rezygnacja wielu turystów z wakacji na Sardynii przyniesie tamtejszym hotelarzom i restauratorom łączne straty w wysokości 15 milionów euro. Stowarzyszenia branży turystycznej oraz organizacje konsumenckie wypowiedziały wojnę armatorom promów, oskarżając ich nawet o utworzenie kartelu cenowego. Sprawę skierowały do Sądu Antymonopolowego.