Tramwaje wodne, czyli vaporetti, są podstawowym środkiem transportu nad Canal Grande. W sezonie wakacyjnym są one całkowicie oblężone przez turystów. Obecnie jest ich tam rekordowo dużo: około 100 tysięcy dziennie. Wenecja pęka w szwach - alarmują władze miejskie.

Reklama

Wenecjanie od lat narzekali na to, że nie są w stanie normalnie podróżować po swoim mieście tramwajem wodnym, gdyż muszą stać w gigantycznych kolejkach razem z turystami na przystankach i walczyć o miejsce na pokładzie. Niejednokrotnie dochodzi na tym tle do protestów i awantur.

Władze w obliczu tych narzekań wystąpiły, jak podkreślają włoskie media, z dość radykalnym pomysłem, który ma dać szanse na skorzystanie z tego środka komunikacji mieszkańcom, stanowiącym zdecydowaną mniejszość pasażerów. Dlatego też stali mieszkańcy posiadający na przykład bilet miesięczny i specjalną legitymację wchodzić będą z jednej strony statku, a turyści z normalnymi biletami - z drugiej.

Uprzedzając ewentualne zarzuty o dyskryminację władze miejskie wyjaśniły, że dwie osobne kolejki do tramwaju oraz oddzielne wejścia nie są w żadnym razie przejawem dyskryminacji i nie ma mowy o uprzywilejowaniu wenecjan kosztem turystów. Chodzi wyłącznie o to, aby nie dopuszczać więcej do tego, by grupy turystów, czasem z bagażami, zajęły wszystkie miejsca na pokładzie pozostawiając na przystani na przykład ludzi spieszących się do pracy - zapewniono.

"Wyjątkowy napływ zwiedzających w obecnym okresie wymusił tę pilną interwencję" - powiedział asesor do spraw turystyki w zarządzie miasta Roberto Panciera. Jeśli obecny eksperyment powiedzie się, zostanie rozszerzony na kolejne linie wodnych tramwajów i wprowadzony na wszystkich przystankach w najważniejszych punktach Wenecji.