Legalnego, unijnego oscypka można kupić tylko w zakopiańskich delikatesach "Turysta". Wszystkie inne, wystawione na sprzedaż na targowisku pod Gubałówką, na Krupówkach czy gdziekolwiek indziej w Polsce, są nielegalne. A to za sprawą wymogów Unii Europejskiej, które jak dotąd spełnił tylko jeden producent, baca Kazimierz Furczoń - pisała "Gazeta Krakowska"

Reklama

"Na razie sam jestem, bo inni bacowie nie spełniają jeszcze wszystkich wymogów" - mówi Furczoń, baca z Leśnicy, członek zarządu Związku Hodowców Owiec i Kóz.

Kolejni bacowie dołączą do niego już niedługo. "Czterej bacowie z powiatu tatrzańskiego otrzymali już numery weterynaryjne. Ale wszystkie te kontrole i badania muszą trochę potrwać, tak, że najpóźniej do końca czerwca, wszystkie formalności powinni przejść" - tłumaczy Furczoń.

Tymczasem gaździny handlujące serkami w Zakopanem nie kryją oburzenia. "Dlaczego tylko bacowie mają zarabiać na naszych oscypkach, przecież to nasze wspólne, całego Podhala dobro!" - żali się jedna z handlarek. "My też harujemy od rana od nocy na gazdówkach, w świątek, piątek, a potem całe dnie wystajemy na ulicy w mrozie i deszczu, żeby co sprzedać. To teraz nasze oscypki, choć je robimy od pokoleń, będą już niedobre?" - pytają.

Ich rozgoryczenie jest tym większe, że co miesiąc muszą płacić do zakopiańskiego Urzędu Miasta sporą sumę, nawet i 5 tys. zł za możliwość handlowania oscypkami na Krupówkach.

Bacowie i gaździny bez certyfikatu mają też inny sposób na obejście unijnych wymogów. Już od zeszłego roku na Krupówkach i przy drogach dojazdowych do Zakopanego stoją stoiska, na których można kupić "scypki" i "pastę serową". "Składem się nie różnią, ale nikt się nie czepia, bo Unia rejestruje tylko produkcję i handel oscypkami i bryndzą" - mówią porozumiewawczo mrugając okiem.