Była nią Berta Benz, żona sławnego konstruktora Karla Benza. Tego samego, którego nazwisko widnieje na znaczku z trójramienną gwiazdą, zaraz po wyrazie Mercedes. I może, wbrew dobrym obyczajom, od niego właśnie zacznijmy. Urodził się w listopadzie 1844 roku niedaleko Karlsruhe. Skończył tamtejszą Politechnikę i osiadłszy w Mannheim zajął się konstruowaniem i udoskonalaniem ówczesnych silników spalinowych.

Reklama

W końcu w 1885 roku zbudował pierwszy automobil, a w styczniu następnego roku uzyskał na niego patent. Benz Patent-Motorwagen Nummer 1 (Opatentowany pojazd Benza numer 1), bo tak się ów wehikuł nazywał, był trójkołowcem wyposażonym w jednocylindrowy, czterosuwowy silnik z elektrycznym zapłonem. Przy pojemności ok 950 cm sześciennych pozwalało to uzyskać zawrotna moc trzy czwarte konia mechanicznego, przy 400 obrotach na minutę. Maksymalna prędkość głowy nie urywała – wynosiła ledwie 20 kilometrów na godzinę.

p

Pierwszy publiczny pokaz nie zachwycił gawiedzi przyzwyczajonej do tradycyjnych konnych powozów. Mimo tego konstruktor nie stracił zapału i dalej ulepszał silnik swego pomysłu. Jednak żona Karla nie mogła patrzeć jak dzieło jego męża kurzy się w garażu. Postanowiła, że następny rozdział opowieści o motoryzacji będzie należał do niej.

Reklama

Zasłużona teściowa

To był wczesny niedzielny poranek 5 sierpnia 1888 roku. Synowie państwa Benzów, piętnastoletni Eugeniusz i czternastoletni Ryszard, myśleli, że matka budzi ich na poranną mszę. Jednak było jeszcze za wcześnie. Po szybkim śniadaniu cała trójka zeszła do warsztatu Karla. Żeby go nie obudzić, przepchnęli pojazd kawałek od domu. Tu Berta zasiadła za kierownicą, czy raczej drążkiem, który służył do sterowania przednim kołem, a synowie zajęli się uruchomieniem samochodu. Nie była to łatwa sprawa. Trzeba było włączyć zapłon i energicznie zakręcić wielkim kołem zamachowym umieszczonym z tyłu. Gdy silnik już zaskoczył, a chłopcy wskoczyli na wolne miejsce,

Berta zwolniła hamulec i za pomocą specjalnej dźwigni dodała gazu. Wajchą przy kierownicy zwolniła sprzęgło i pierwsi mototuryści wyruszyli na ponad stukilometrową przejażdżkę z Mannheim do Pforzheim, gdzie mieszkała matka pani Benz.

Reklama

Motorwagen w trasie sprawiał się znakomicie. Wesołym pyrkotaniem oraz smużką dymu i pary (silnik był chłodzony wodą, która odparowywała ze zbiornika umieszczonego tuż koło cylindra) obwieszczał wszem i wobec, że nadjeżdża.

Pani MacGyver

Podczas kilku krótkich postojów Berta usuwała drobne usterki, które przytrafiły się automobilowi. Ze zręcznością MacGyvera przeczyściła zapchany gaźnik spinką od swego kapelusza, a jedną ze swych podwiązek poświęciła na zaizolowanie zerwanego kabla łączącego świece zapłonową z baterią. Na tankowanie zatrzymali się w Wiesloch. W tamtejszej aptece Berta kupiła butlę benzyny, którą wlała do baku. Do listy poważniejszych napraw można jeszcze dopisać zerwany pas transmisyjny, którym zajął się kowal z jednej z mijanych miejscowości.

Tuż po zmierzchu Benzowie dotarli do Pforzheim. Stąd Berta nadała do męża telegram, wyjaśniając mu, gdzie są i jak się tu dostali. Następnego dnia trójka automobilistów wróciła do Mannheim. Łącznie przejechali 180 kilometrów, co jak na tamte czasy było naprawdę niezłym wynikiem.

Wszystko dla męża

Od samego początku jasne było, że odwiedziny matki były dla Berty tylko pretekstem. Swoją podróżą chciała pokazać mężowi oraz całemu światu możliwości automobilu. Sukces był ogromny Wkrótce, opierając się na wskazówkach żony, Karl zbudował nowy ulepszony pojazd. Berta zaproponowała między innymi zastosowanie skrzyni biegów, dzięki której łatwiejsze byłoby pokonywanie wzniesień, a także można by było dostosować liczbę obrotów silnika do warunków panujących na drodze.

Victoria, wyposażona już w cztery koła, sprzedawała się jak ciepłe bułeczki. Zamówienia przychodziły nawet z USA. Pojazdy napędzane silnikami spalinowymi stawały się coraz powszechniejsze.

Wkrótce w 1894 jedna z francuskich gazet zorganizowała wyścig na trasie Paryż - Rouen, w którym czołowe miejsca zajęły wehikuły wyposażone w taki właśnie napęd. W chwili, gdy ludzkość wchodziła w XX wiek, samochód z zabawki awansował na coraz powszechniejsze narzędzie służące do tak prozaicznej dziś czynności, jaką jest podróżowanie.

Dziś na pamiątkę tej pierwszej podróży samochodem, organizuje się rajd starych automobili na tej samej trasie, którą pokonała Berta. Na piknikach odbywających się w Mannheim prezentowana jest replika Benz Patent-Motorwagen Nummer 1, w którym siedzi przebrana w strój z tamtej epoki automobilistka