Kwiecień może być wyjątkowo gorący na Teneryfie. Mieszkańcy wyspy zapowiedzieli protesty. Bo nie podoba im się, że ich piękny zakątek masowo nawiedzają turyści.
Będą protestować przeciwko turystom?
Mieszkańcom nie podoba się aktualny model rozwoju wyspy na Oceanie Atlantyckim, przez który ich raj na ziemi masowo zalewają turyści. Tym bardziej że w czwartym kwartale 2023 r. padł rekord wszechczasów. Hiszpańską wyspę będącą częścią regionu Wysp Kanaryjskich odwiedziło ponad 6,5 mln turystów, z czego 5 mln to turyści zagraniczni. Miarka się przebrała.
Mieszkający na stałe na Teneryfie mają dość niekontrolowanego napływu turystów, poinformowały zagraniczne media, w tym "Canarian Weekly". Będą protestować przeciwko obecnemu modelowi rozwoju turystyki.
"Największa demonstracja w historii Teneryfy"
"Największa demonstracja w historii Teneryfy", jak zapowiadają jej inicjatorzy, odbędzie się 20 kwietnia w Santa Cruz de Tenerife.
Demonstranci występujący pod hasłem "Wyspy Kanaryjskie mają limit. Czas na zmianę modelu" zamierzają domagać się poprawy ochrony przyrody na wyspie, wprowadzenia podatku ekologicznego lub turystycznego, a także uregulowania przepisów dotyczących zakupu nieruchomości przez obcokrajowców.
Wady i zalety gigantycznego napływu podróżników widzi nawet sam minister turystyki Teneryfy. Minister Lope Afonso stwierdził co prawda, że"Teneryfa to wyspa w dobrej kondycji gospodarczej, która pod względem rozwoju jest numerem jeden w archipelagu", ale też dodał, że "jest przez to narażona na różne zagrożenia", dlatego też należy się skupić się na poprawie słabych stron takiego modelu i na zrównoważonym rozwoju.
Zdaniem mieszkańców to jednak wyłącznie tylko puste słowa. Media podkreślają, że władze nieustannie wydają zezwolenia na budowę nowych hoteli, a nawet zastanawiają się nad utworzeniem nowych kurortów na południu wyspy, które miałyby być nastawione wyłącznie na turystykę.
Mieszkańców Teneryfy w proteście wsparli również dołączyli mieszkańcy Gran Canarii.