To Warmia, którą wiele osób wciąż błędnie łączy w jedną zbitkę słowną Warmia i Mazury. Owszem, to dwie części tego samego województwa Warmińsko-Mazurskiego, które — jak się szybko przekonacie — bardzo wiele różni.
O ile dokładne granice Warmii da się ustalić, to nie można już tego powiedzieć o Mazurach, które nigdy nie stanowiły odrębnej jednostki administracyjnej ani pod względem świeckim, ani kościelnym. Dlatego też wielu rodaków i gości z zagranicy mówi potocznie Mazury o wszystkich terenach, które znajdują się w północno-wschodniej Polsce i mają jeziora. To błąd, który popełniał i niżej podpisany, dopóki nie wybrał się na niezapomnianą wycieczkę na Warmię.
"Baby pruskie" i znikający Hans Kloss
Różnice wyraźnie rysowały się już w historii, o której tym razem będzie niewiele, bo skupimy się oczywiście na atrakcjach turystycznych. Warto jednak przy okazji podkreślić, że historycznie Warmia zawsze była katolicka, początkowo znajdowała się w dominium biskupów warmińskich w granicach państwa zakonu krzyżackiego, później była biskupim Księstwem Warmińskim, by po pierwszym rozbiorze wejść w skład monarchii pruskiej. Trudne dzieje nie stłamsiły wielkiego przywiązania mieszkańców tych regionów do Polski.
Zabytkowe ślady pięknej historii Warmii znajdziemy oczywiście w największym mieście regionu, czyli w Olsztynie, do którego też pewnie trafi większość turystów podróżujących pociągami. Ciekawostką jest fakt, że niemal cudem ocalał Zamek Kapituły Warmińskiej i olsztyńskie kościoły. Zawdzięczamy to proboszczowi Janowi Hanowskiemu, który przekonał, ubłagał Rosjan, który podczas II wojny światowej demolowali miasto, by nie niszczyli kościołów. Jako że zamek był z czerwonej cegły, to ruskie żołdaki i zamek ominęły, myśląc, że to kościół.
Na dziedzińcu natrafimy na kolejną ciekawostkę, kamienne "Baby pruskie", które wbrew nazwie nie są wizerunkami kobiet, lecz pradawnych wojowników. Nie sposób nie wstąpić do pięknej bazyliki konkatedralnej św. Jakuba Apostoła, przejść obok ławeczki Mikołaja Kopernika, który był kanonikiem kapituły warmińskiej w latach 1497–1543 czy pod Wysoką Bramą, w której widnieje obraz ufundowany miastu przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Warto także zajrzeć na Targ Rybny czy do muzeum mieszczącego się w Domu Gazety Olsztyńskiej.
Z nieco nowszej historii. To właśnie w Olsztynie kręcono wiele scen kultowego serialu "Stawka większa niż życie", w tym m.in. scenę z czołówki, w której hitlerowska limuzyna spada z wysokiego wiaduktu. W Olsztynie zadziałała też prawdziwa magia kina. W jednym z odcinków Hans Kloss (Stanisław Mikulski) wychodzi bowiem spod Wielkiej Bramy, skręca i… jest już w Łodzi. Po kolejnym "cięciu" już jest znowu pod zamkiem w Olsztynie. Setką taką smaczków i ciekawostek podzieli się z wami Ewa Szemplińska, licencjonowana przewodniczka PTTK i niezrównana znawczyni Warmii, z którą możecie ruszyć na zwiedzanie miasta m.in. śladami tego kultowego serialu.
Żurawie i "Las na receptę"
Warmia to jednak przede wszystkim niemal dziewicza ostoja fauny i flory, a także niezliczone, malownicze jeziora, w tym kilkanaście w samym tylko obrębie Olsztyna. Największym z nich jest Jezioro Ukiel, przy którym działa bardzo nowoczesne Centrum Rekreacyjno-Sportowe. Infrastruktury wokół jeziora Ukiel nie powstydziłyby się modne zagraniczne mariny, a widoków mogłyby pozazdrościć.
Olsztyn to miasto, które możemy obejść spacerkiem ścieżkami parkowymi i leśnymi. Miasto ma jeden z największych w Europie kompleksów leśnych znajdujący się w granicach miasta, który zajmuje ponad 1000 ha. Może się także pochwalić gęstą siecią szlaków pieszych i rowerowych.
Wspaniałe jest także jezioro Krzywe czy jezioro morenowe Dadaj w dorzeczu Łyny, leżące w odległości kilku kilometrówod Biskupca, kolejnej zielonej oazy Warmii. Daja zajmuje powierzchnię ponad 1000 ha, funkcjonuje przy nim ośrodek żeglarski, a okolica kusi luksusowymi hotelami, ośrodkami turystycznymi i pensjonatami agroturystycznymi.
Na terenie Biskupca leżą rezerwaty przyrody, m.in. leśny i florystyczny, spotkać tu można m.in. rokitnika, populację kobuza, pustułki i dzięcioła zielonego, jarząbka, derkacza (gatunek zagrożony globalnie) oraz bardzo licznie występującego kormorana i żurawia. Zwiedzanie ułatwią nam liczne, zapewniające malownicze widoki, ścieżki rowerowe.
Będąc w Biskupcu, warto zajrzeć do Domu Pracy Twórczej "Sorboma", w którym mieści się m.in. największa w Polsce kolekcja aparatów fotograficznych, przekazana przez rodzinę Wiesława Borowskiego. Zobaczyć tu można ponad 1400 modeli aparatów.
Kolejna ciekawostka filmowa. W mieście swoją siedzibę ma klub piłkarski Tęcza Biskupiec. Mówi wam to coś? Pamięć odświeży na pewno charakterystyczna figura "Misia" stojącego przed klubem.
W Bukwałdzie działa Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Ptaków Fundacji Albatros, mieszkanką Bukwałdu jest Kamila Michalska, która udowodni wam, że chwasty są pożyteczne, m.in. dlatego, że są… smaczne.
Z kolei Marek Michalski zaprosi was na… "Kąpiele leśne" (Shinrin Yoku). Spokojny spacer urokliwymi leśnymi duktami zapewni niezapomniany, terapeutyczny i medytacyjny kontakt z przyrodą.
Taka gmina, że aż się serce raduje
Będąc na Warmii, nie można nie odwiedzić gminy Dywity, wyróżnionej m.in. w konkursie na "Innowacyjny Fundusz Sołecki". Dzięki pomocowej i motywującej polityce prowadzonej przez wójta, którym już na drugą kadencję wybrany został Daniel Zadworny, w gminie udało się zrealizować szereg potrzebnych mieszkańcom i turystom inwestycji.
W odrestaurowanej Stodole stworzono targowisko miejskie, na którym zaopatrzymy się w niezrównane w smaku produkty regionalne, m.in. warmińskie sery czy wędliny, są oznakowane szlaki rowerowe, w szkole funkcjonuje profesjonalne obserwatorium z obrotową kopułą, możnauprawiać turystykę kajakową i jeździectwo. W Dywitach ukazują się nawet aż dwie gazety, co w czasach "śmierci druku" stanowi prawdziwy ewenement. Na dodatek na bardzo wysokim poziomie merytorycznym i edytorskim. Atrakcją dla przyjezdnych są liczne imprezy cykliczne odbywające się na terenie Dywit i podległych gminie sołectw jak Święto Warmińskiego Piwowara, Kiermas (bez "z" na końcu!) czy Biegi Dziki w Ogniu & Sztafety Ogniomistrza, prawdziwy maraton dla prawdziwych twardzieli. Atrakcją jest także ścieżka historyczno-dydaktyczna prowadząca na dawne lotnisko dla sterowców.
Dalej nogi poniosą nas Bukwałdu, gdzie mieści się Brewilla. Posiadłość rodu Brewka to gospodarstwo z rzadko spotykanymi czterorożnymi owcami świętego Jakuba prowadzone przez niezwykle gościnne małżeństwo pana lekarza i pani sołtysowej z córkami.
Z kolei w Brąswałdzie, w samym środku lasu, a nawet za górami i lasami, stoi Leśna Baszta. Niezwykły obiekt wypoczynkowo-sportowy, który architektonicznie jest… Zamkiem w Malborku w bardzo dużej miniaturze.
Młodzi właściciele tej niezwykłej posiadłości to bez wątpienia ludzie "pozytywni zakręceni", skoro udało im się na tonach śmieci i gruzów stworzyć nowoczesny obiekt z zachowaniem jego historycznego klimatu, który oferuje m.in. zajęcia tenisowe, zielone szkoły, gry terenowe i fabularne czy animacje dla zorganizowanych grup dzieci. Nie zdziwcie się, kiedy na spotkanie wyjdzie wam pan Maciej z sową na ręce, która jako żywo w tym otoczeniu przypomina magiczną sowę z Harry Potter'a.
Warmia smakuje marcepanem i dzyndzałkami. Nie tylko
Spacery po lasach i parkach na pewno dodały nam apetytu. Nie martwcie się. Jak usłyszałem od jednej z przemiłych pań, które nas ugościły, "na Warmii nikt głodny z domu nie wyjdzie".
W Dywitach zajrzyjcie do prowadzonej przez pana Jacka, prawdziwą duszę gminy, Restauracji Rukola, wyróżnionej m.in. laurem "Orły gastronomii", a także w licznych plebiscytach gości na Warmii i Mazurach. Na deser wejdzie koniecznie do Baru "Dzyndzałek" na gorące pączki pani Gabi. Sama słodycz i wielkość solidna.
Z kolei w Olsztynie traficie na prawdziwy marcepan, uznawany za najstarszy produkt cukierniczy na świecie. Marcepan królewiecki, który może się poszczycić certyfikatem Dziedzictwa Kulinarnego Warmia Mazury Powiśle, znajdziecie w kawiarni MOJA na Starym Mieście, którą prowadzą Alicja i Tomasz Derdoń. Tu także możecie się zapisać na warsztaty robienia marcepanu pod okiem prawdziwych mistrzów cukierniczego fachu, pana Tomasza i jego syna Igora. Niżej podpisany własnoręcznie "ukulał" taki marcepan królewiecki i gwarantuje wam, że ten smak pokochają nawet przeciwnicy słodkości.
Na solidną ucztą złożoną z regionalnych i tradycyjnych przysmaków trzeba zboczyć na "Cudne Manowce". Pod tą nazwą kryje się na Starym Mieście w Olsztynie restauracja, w której skosztujecie m.in. karmuszki, czyli regionalnej zupy gulaszowej, podpłomyków m.in. z kozim serem, pierogów z gęsiną i dziczyzną czy pulpetów z leszcza.
Na osobną historię – i takiej się u nas doczekają – zasługuje przepyszna, choć pewnie lekko tucząca "maść z czarownicy" oraz warmińskie dzyndzałki. Na razie zdradźmy jedynie, że są to rozpływające się w ustach pierożki, tradycyjnie nadziewane hreczką (kaszą gryczaną) i skrzeczkami (skwarkami boczku) lub mięsem wołowym, z wypływającym zeń smakowicie masełkiem.
Dla zdrowotności i ulżenia żołądkowi te wyśmienite dania możemy przepić nalewką z czeremchy lub lokalnym oczywiście miodem, a wieczór zakończyć przy wybornym pienistym z kraftowego browaruUkiel, który oferuje kilkanaście gatunków piw warzonych w niewielkich ilościach z naturalnych, starannie dobranych regionalnych składników.
Uroków i atrakcji Warmii nie sposób opisać w jednej książce, a co dopiero w jednym artykule. Obiecujemy zatem do nich wracać i przedstawić szerzej te wspomniane tutaj zaledwie. Zachęcamy również do obserwowania profilu "Podróży" na Instagramie, na którym znajdziecie wiele nie tylko warmińskich foto i wideo relacji.