Należący do egipskiego miliardera Mohameda Al-Fayeda hotel Ritz zostanie poddany koniecznym pracom modernizacyjnym już z początkiem lipca. Biorąc pod uwagę, że hotel nie otrzymał w ubiegłym roku prestiżowego odznaczenia "palace hotel", a w ostatnim rankingu nie utrzymał 5 gwiazdek, remont - według jego dyrekcji - był konieczny.

Reklama

Prace pomogą nam zachować ducha wykwintnych, prywatnych rezydencji, ale obdarzonych nowoczesną technologią - tłumaczono jesienią, gdy decydowano o remoncie.

Holetowi Ritz na przestrzeni lat wyrosła konkurencja. Pojawienie się w Paryżu nowych, luksusowych "palaces", w większości należących do grup azjatyckich, jak Shangri-La, Raffles, czy Mandarin Oriental, przyspieszyło decyzję o remoncie. Jej konsekwencją jest zwolnienie 500 pracowników hotelu - na ich miejsce latem tego roku na placu Vendome pojawi się ekipa modernizacyjna złożona z 600 osób. Po remoncie, w hotelu zwiększy się liczba pokoi oraz przestrzeń "ball roomu", a pod szklaną, ruchomą kopułą powstanie nowa, letnia restauracja.

Przedstawiciele Bouygues Construction, firmy budowlanej, której przypadł wart 140 mln kontrakt na remont hotelu Ritz, podkreślają, że mimo renowacji historycznych części hotelu, jego duch pozostanie niezmieniony. Trudno w to jednak uwierzyć stałym bywalcom.

Ci, którzy do Ritza zaglądają tylko na kawę, czy na drinka, w poniedziałek wieczorem po raz ostatni mogli zrelaksować się w fotelach mitycznego baru Hemingway. Jak głosi legenda, amerykański noblista miał "wyzwolić" hotel z rąk niemieckiego okupanta 25 sierpnia 1944, dlatego też od tej pory bar nosi jego imię.

Podczas ostatniego oficjalnego wieczoru "Hemingwaya" odwiedzili stali klienci, w tym ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji, Charles Rivkin. Colin Field, szef Hemingwaya i jeden z najlepszych barmanów świata, serwował podczas wieczoru swój nazywany "Francją w kieliszku" koktajl Serendipity, na bazie kalwadosu, szampana, soku z jabłek i mięty. Barman, który spędził w Ritzu 18 lat, obiecał, że do Hemingwaya po przerwie wróci na pewno.