Akademia Nauk Magicznych w Triwandrum w stanie Kerala (południe Indii) powstała w 1996 roku i według jej założycieli jest pierwszą taką szkołą w Azji Południowej. - W nazwie akademii nie przypadkiem znalazła się "nauka". Do magii, która jest formą sztuki, podchodzimy tutaj w sposób naukowy - tłumaczy R. Rajamoorthy, dyrektor szkoły, która wydaje dyplomy i certyfikaty.
Aby zostać dyplomowanym magikiem, należy najpierw ukończyć trzymiesięczny kurs akademii i uzyskać certyfikat sztuk magicznych. Następnie przez przynajmniej rok terminować w zawodzie. Kolejne pół roku, to znów nauka w akademii. Jak twierdzą władze uczelni, dyplom jest honorowany przez indyjskie uniwersytety. Oprócz tego akademia oferuje zajęcia dla najmłodszych, przyspieszone tygodniowe kursy dla niecierpliwych oraz szkolenia podyplomowe dla zaawansowanych magików.
Mocno wierzymy w wysokie standardy nauczania. Są dobrzy i źli magicy, a my w szkole mamy sylabus, wypracowany program nauczania i filozofię, której się trzymamy" - zapewnia dyrektor. "Ale tak naprawdę, to co czyni dobrego magika, to doświadczenie i lata praktyki - podkreśla.
Akademia wspiera ulicznych magików, a najlepszych zaprasza na swoje pokazy. W Delhi iluzjonista Raj Kumar odszukuje zapomnianych mistrzów profesji. Założył grupę Majma, która jeździ z pokazami po kraju i świecie. W Europie magicy występowali m.in. we Francji i Holandii.
Do największych współczesnych mistrzów magii należy P.J. Sorcar Młodszy, który spowodował zniknięcie słynnego grobowca Tadż Mahal oraz pociągu Amritsar Express. Słynny był jego konflikt z guru Sai Babą, którego magik uznał za amatora i oszusta. - Kiedy magik wykonuje sztuczkę, jest to tylko sztuczka, ale gdy święty robi to samo, wtedy ludzie mówią, że to cud - zauważa Rajamoorthy.