Pasażerowie mieli lecieć z Nowego Jorku do Hongkongu. W międzyczasie koniecznie okazało się międzylądowanie w Kanadzie, bo jeden z pasażerów źle się poczuł.
Kiedy służby zajęły się już chorym, okazało się, że maszyna nie może wystartować – pojawiły się problemy techniczne z drzwiami i konieczna okazała się interwencja mechanika.
"Pasażerowie nie mogli opuścić samolotu, ponieważ na lotnisku w godzinach wieczornych nie było już żadnego celnika. Noc musieli spędzić na pokładzie maszyny" – opisują media.
Pasażerowie uskarżali się, że na pokładzie było bardzo zimno – w nocy temperatura na zewnątrz spadła do minus 20 stopni C.
"Po 14 godzinach spędzonych w samolocie mogli już przenieść się do podstawionego samolotu, który wrócił do Nowego Jorku. Część pasażerów po powrocie do USA postanowiła zrezygnować z kolejnego lotu".