Adrian Ballinger, ośmiokrotny zdobywca Everestu, jest jednym z tych zachodnich przewodników, którzy wybierają trasę tybetańską na szczyt najwyższej góry świata, zamiast bardziej popularnej trasy nepalskiej.
Zniesiony zakaz
W tym roku, jak podaje CNN poprowadzi on grupę alpinistów za pośrednictwem swojej firmy "Zamiast urzędnika ds. turystyki lub rady w Pekinie, wszystkie przepustki na chińską trasę na górę, znaną w Chinach jako Qomolangma, są dystrybuowane przez China Tibet Mountaineering Association (CTMA)".
Nie ma również oficjalnego komunikatu wydanego przez rząd chiński, informującego społeczeństwo, że zezwolenia będą dostępne. Jak podkreśla Ballinger, najlepszym sposobem dla alpinistów spoza Chin, aby dowiedzieć się, że tybetańska strona Everestu będzie dostępna, jest otrzymanie od CTMA cennika na dany sezon.
Te listy zawierają koszty jaków (które transportują sprzęt w górę i w dół góry), lokalnych przewodników, tłumaczy i transportu ze stolicy Tybetu, Lhasy, do Everest Base Camp.
Rocznie ma być dostępnych maksymalnie 300 zezwoleń dla wspinaczy spoza Chin. Wspinaczka od strony chińskiej była kiedyś bardziej popularna niż wspinaczka od strony nepalskiej. Mnie więcej od 2000 do 2007 roku strona chińska była bardziej popularna i powszechnie rozumiano, że powodem większej popularności jest to, że jest bezpieczniejsza - wyjaśnia Ballinger.
Igrzyska Olimpijskie pokrzyżowały plany
W 2008 roku Chiny były gospodarzem Letnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Przed przybyciem do stolicy znicz olimpijski powędrował na Everest. Osiem dni przed przybyciem na górę, została ona zamknięta na cały sezon, a wielu ludzi straciło mnóstwo pieniędzy- mówi Ballinger. Z powodu tej decyzji, w tamtym roku biznes przeniósł się na stronę nepalską - dodał. .