Do zdarzenia doszło po kilku godzinach po starcie samolotu (cały lot zajmuje ok. 13 godzin), co wywołało panikę wśród pasażerów.
Załoga po kilku minutach poinformowała, że komunikat o założeniu masek należy jednak zignorować. Wyjaśniła przy tym, że to efekt usterki technicznej. Dopiero potem okazało, pilot pomylił przyciski.
Wielu pasażerów tłumaczyło, że był to "lot z piekła rodem". Co gorsze, podczas podróży nie zostali przeproszeni, dopiero "jakiś czas po wylądowaniu otrzymali specjalne e-maile od linii lotniczej z wyjaśnieniami i przeprosinami".