Nocowanie.pl zapytał o to swoich klientów z różnych stron Polski. Co odpowiedzieli? Jakie mają obawy? Na co mają nadzieję? Odpowiedzi na te pytania poniżej.
Mateusz Błaszczyk jest współwłaścicielem kompleksu luksusowych całorocznych domków Baltic Lodge zlokalizowanych w Pobierowie. Zapytany o to, jak widzi przyszłoroczny sezon, odpowiada: Wiele zależy od aktów prawnych, jakie będą wprowadzone. Jeśli sytuacja będzie wyglądała tak, jak w tym roku, dla nas nie będzie to oznaczało tragedii. Oferujemy domki, całoroczne, luksusowe, w pełni wyposażone. I pewnie to nam pomogło, bo ludzie szukają teraz takich ustronnych miejsc. Ale gdybyśmy byli właścicielami hotelu czy pensjonatu byłoby zdecydowanie gorzej. Przyszłość jest bardzo niepewna, bo trudno przewidzieć decyzje rządzących. To, że w chwili obecnej nie można zwyczajnie wynająć domku w lesie, gdzie nie mamy styczności z innymi ludźmi jest niedorzeczne. Bo przecież ci ludzie przenoszą się ze swojego domu, do innego domu. Tylko tyle.
Wszyscy przedsiębiorcy z branży turystycznej mówią zgodnie, że obecnie w najgorszej sytuacji znajdują się większe obiekty – hotele czy pensjonaty, do tego położone w dużych miastach. Sezon 2020 nie rozpieszcza także właścicieli apartamentów położonych w centrum miasta. Co przyniesie przyszłość?
Myślę, że sytuacja ulegnie poprawie, ale dopiero latem. Tak, jak to było w tym roku – mówi Aneta Pawlik, właścicielka komfortowych apartamentów My Krakow, zlokalizowanych w centrum Krakowa. Obawiam się jednak, że stawki za wynajem będą niższe, podobnie jak obłożenie, ze względu na finanse naszych klientów. Mam jednak nadzieję, że sporo osób będzie chciało nadrobić zaległości, podróżować... Ale trudno cokolwiek przewidzieć. Czy nadal największym zainteresowaniem będą cieszyć się miejsca ustronne? Czy duże miasta takie jak Kraków czy Warszawa też będą odwiedzane?
Z nadzieją patrzą w przyszłość także właściciele obiektów noclegowych położonych w górach, które teraz zamiast tętnić życiem, stoją puste. Rezerwacje na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra zostały odwołane. Jednak te letnie czy późnowiosenne, nadal są.
Ten przyszłoroczny sezon widzimy, ale dopiero od lipca – mówi Judyta Aleksander z Willi Aleksandrówka położonej w Szczawnicy. Wydaje mi się, że będzie on wyglądał podobnie jak w tym roku. Jeśli wiosną będzie trzecia fala zachorowań, nie ma szansy na to, by sezon rozpoczął się wcześniej. Chyba, że sytuacja się zmieni i uspokoi, wtedy być może i w maju pojawią się u nas goście.
Krzysztof Bratosiewicz, właściciel całorocznego domu z bala MAZURY chillout, w Skorupkach koło Mikołajek jest nastawiony pozytywnie. Nie oznacza to jednak, że nie martwi go obecna sytuacja i zmiany, jakie zachodzą, m.in. w gospodarce.
Dobrze widzimy przyszłoroczny sezon – mówi Krzysztof Bratosiewicz. My mamy bardzo specyficzny obiekt, który dobrze się wpisuje w obecną sytuację. Spodziewamy się, że w przyszłym roku Polacy znów będą chcieli spędzić urlop w kraju. Widzimy, że ludzie wybierają obiekty, w których można się zaszyć. Z dala od tłumów, w ustronnym miejscu. Domyślamy się jednak, że możliwości finansowe naszych klientów mogą być mniejsze. I to jest obawa o przyszłość.
Z takimi obawami i zmartwieniami mierzą się obecnie właściciele obiektów noclegowych. Jednak w przyszłość patrzą z nadzieją. Bo Polacy chcą podróżować, odwiedzać poszczególne regiony w Polsce. Szczególnie teraz, gdy jest to niemożliwe, ta chęć jest jeszcze większa. I oby tak zostało. Bo podróżując po kraju wspieramy polskich przedsiębiorców, a to wsparcie jest im teraz bardzo potrzebne.