Film dokumentujący zachowanie turystów wrzuciła na swoją stronę grupa Chronimy Naturę na Wybrzeżu - Grupa Badawcza Ptaków Wodnych "Kuling" (możesz go obejrzeć TUTAJ).
Incydent w rezerwacie
Całą sytuację nagrali państwo Sawiccy, którzy obserwowali zachowanie turystów z drugiej strony Wisły.
W tym tygodniu, w rezerwacie przyrody "Mewia Łacha", miała miejsce szokująca dla nas sytuacja. Para turystów przeszła przez szlaban z zakazem, płot z tablicą informacyjną o siedlisku ptaków, ominęła kolejną tablicę, kolejny płot i zaczęła spacerować po zamkniętej części rezerwatu, na której są gniazda ptaków na piasku. Obecne są już też pisklaki. Owi turyści zaczęli robić sobie sesję zdjęciową przy koszu nagniazdowym sieweczki obrożnej. Wracając wzięli na ręce młodego ohara i zaczęli sobie z nim robić zdjęcia!! I to przy kolejnej tablicy informującej o zamkniętym terenie. Szok i niedowierzanie. Widać, że ptak był w złej formie, ponieważ nie miał siły uciekać - czytamy na stronie ekologów.
Jak dodają członkowie grupy, "niestety został znaleziony już martwy. Poziom ignorancji i braku poszanowania dla zwierząt osiągnął już chyba szczyt. Cały incydent miał miejsce wieczorem".
Według Chronimy Naturę na Wybrzeżu - Grupa Badawcza Ptaków Wodnych "Kuling", motorówka wodnej policji przypłynęła po ok. 45 min.
Jak powiedział PAP w poniedziałek oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Mariusz Chrzanowski, policja wyjaśnia sprawę zgłoszenia o turystach łamiących zakaz wstępu do rezerwatu.
Rezerwat przyrody "Mewia Łacha" na Wyspie Sobieszewskiej jest siedliskiem wielu gatunków ptaków, które właśnie tutaj mają mieć możliwość bezpiecznego życia.
Rezerwat powstał w 1991 roku, a od kilkunastu lat znajduje się pod opieką Grupy Badawczej Ptaków Wodnych "Kuling", która zrealizowała tam m.in. projekt "Podziel się plażą".