PAP: Czerwiec jest dobrym miesiącem na wychodzenie w góry?

Piotr Konopka: Każdy miesiąc jest dobry, pod warunkiem, że respektujemy jego specyfikę i siły przyrody, z którymi w tych różnych okresach musimy się zmierzyć.

O jakiej specyfice mówimy teraz?

Reklama

Czerwiec jest początkiem lata, to więc także okres burzowy. Tak jak zimą największym zagrożeniem dla turystów są lawiny, tak burze są największym zagrożeniem w okresie letnim. Żeby ich unikać, należy wychodzić w góry wcześnie i wcześnie wracać, sprawdzać pogodę, a także na bieżąco rozglądać się, czy nie pojawiają się charakterystyczne chmury zwiastujące burzę. A jeśli się pojawiają, należy zawrócić i zejść.

Wychodząc w góry w czerwcu, należy mieć także na uwadze, że chociaż na dole czujemy już lato, to wyższe partie gór częściowo jeszcze pokryte są śniegiem. Są to przede wszystkim wystawy północne, północno-wschodnie i północno-zachodnie, i oczywiście im wyżej, tym tego śniegu jest więcej. Nawet na wyższych wystawach południowych śnieg, choć w mniejszych ilościach, trzyma się jeszcze bardzo często do lipca. Polskie Tatry mają przede wszystkim wystawę północną. Tu pokrywa śnieżna zaczyna się teraz na wysokości około 1600 m n.p.m.

Ten śnieg z upływem czasu twardnieje, lodowacieje, staje się coraz bardziej śliski, zwłaszcza kiedy nocą i nad ranem utrzymują się niskie temperatury. Wchodzenie na taki śnieg bez zimowego sprzętu i bardzo sprawnego, niemal instynktownego, automatycznego posługiwania się odpowiednim sprzętem jest śmiertelnie groźne.

Reklama

Według informacji podawanych przez TOPR, to właśnie twardy, zalegający śnieg był od początku miesiąca przyczyną wielu wypadków.

Niestety dochodzi do nich co roku. Każdego roku o tej porze mamy w górach śnieg, zawsze znajdą się osoby, które mimo to eksperymentują i co roku część z nich ulega wypadkom.

Czyli w czerwcu góry mogą być zdradliwe.

To nie góry są zdradliwe, tylko przekonanie o naszych możliwościach, zdradliwy jest brak wiedzy i umiejętności. Wychodząc w góry, wnosimy razem z naszym wejściem bagaż doświadczeń, umiejętności, wiedzy. Ale kiedy wchodzimy w wyższe partie gór bez tego bagażu, znajdujemy się w sytuacji niebezpiecznej. I jeśli nie mamy na tyle spokoju, mądrości i pokory w sobie, żeby odpowiednio wcześnie wykonać w tył zwrot i wrócić, póki jest to możliwe, to wtedy bardzo często ulegamy wypadkom.

Jak więc odpowiednio przygotować się na wyjście w wyższe partie?

To nie są umiejętności, które możemy zdobyć w weekend. Potrzebne jest przygotowanie teoretyczne i wiedza zdobyta w dobrych, sprawdzonych źródłach, a także regularne treningi. Trzeba przygotowywać się systematycznie, małymi kroczkami, a przede wszystkim długo. Kiedy ktoś pyta, ile trwa kurs wspinaczkowy, odpowiadam - całe życie. I nie ma w tym zdaniu żadnej przesady. Sam interesowany decyduje, czy on się chce uczyć tydzień, miesiąc, rok, a może całe życie woli chodzić pod opieką przewodnika. Chodzi też o to, żeby umieć przed sobą przyznać, że coś wykracza poza nasze możliwości oraz wybierać sobie odpowiednie do nich cele.

Jakie szlaki można polecić nieprofesjonalnym wspinaczom, którzy chcą odbyć bezpieczną wycieczkę w góry?

Takie, na których nie będą przekraczali granicy śniegu. W związku z tym powinni najpierw zrobić wywiad; dowiedzieć się, jak wysoko te śniegi zalegają, sprawdzić, na jakiej wysokości znajdują się dane szlaki i wybrać trasę, na której prawdopodobnie ich nie będzie. A jeśli przypadkiem zdarzy się, że pomyliliśmy się i dojdziemy do tego śniegu, to należy zachować zdrowy rozsądek, zawrócić, nie realizować zamierzonego celu za cenę swojego zdrowia i życia. To najzdrowsze, najmądrzejsze, co mogę polecić.

Rozmawiała Julia Kalęba