Planując najbliższy wyjazd na narty, myśli pan o wyjeździe do... ...Davos. Jestem członkiem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos i od lat na przełomie stycznia i lutego najpierw uczestniczę w forum, a potem zostaję na tydzień na narty. W tym sezonie będzie tak samo. Jednak nie zatrzymuję się w samym Davos, tylko w trochę niżej położonym Klosters. Tereny narciarskie obu miejscowości są wspólne, ale Klosters jest miejscowością mniejszą i bardziej przytulną.

Jeśli miałby pan jeszcze raz wybrać się w miejsce, które już zna, pojechałby na narty do... Jest takie jedno miejsce. Dawno nie byłem, a chętnie bym powrócił. To miejscowość Chandolin w kantonie Valais, leżąca we francuskojęzycznej części Szwajcarii. Malutka, położona powyżej 2 tys. m n.p.m., a trasy narciarskie do 3 tys. m n.p.m. Zimą jest tam ogromna ilość śniegu, nigdy nie potrzeba armatek. Dziesięć lat temu mieszkaliśmy w domku, który od frontu miał może pięć metrów wysokości i był przyklejony do wzgórza. A nad domem jeszcze wyższa od niego czapa śnieżna... Fantastyczny widok. Chętnie wybrałbym się tam jeszcze raz.

Przyjemnie zaskoczył pana wyjazd do... ... właśnie tam, do Chandolin. Pojechaliśmy trochę przypadkowo. Pamiętam niesamowite wrażenie – w dolinie plus 15 st. C i ani grama śniegu. Zaczynamy wspinać się w górę. W połowie drogi najpierw nieśmiało pojawia się śnieg. Po chwili przypinamy łańcuchy do kół i dojeżdżamy na miejsce. A tam cztery metry śniegu i idealne warunki do jazdy na nartach. A w dolinie nadal plus piętnaście...

Rozczarował pana wyjazd do... ...Ischgl. Miejsce jest bardzo znane i przez wielu polecane. Tereny narciarskie znajdziemy po austriackiej i szwajcarskiej stronie. Ponieważ lubię jeździć poza trasami, wybierałem raczej szwajcarską. W Ischgl zetknąłem się z tym, czego bardzo nie lubię. Na stoku były potworne tłumy ludzi. Może trafiliśmy akurat na ferie, ale nie dało się jeździć, najwyżej do 10 rano. Żona skręciła sobie wtedy kolano, próbując uciekać od jakiegoś kamikadze. I powiedzieliśmy sobie, że Ischgl już sobie darujemy.

W poszukiwaniu miejsca na spędzenie kolejnego urlopu narciarskiego ważne dla pana jest... Tak jak dla wszystkich: aby było trochę słońca. Ale przede wszystkim liczą się fajne tereny narciarskie, żeby można było jeździć nie tylko trasami, ale także poza nimi. Szukając miejsc, głównie podpytuję znajomych i kieruje się ich radami. W tym roku może pojadę po raz pierwszy do Francji. W zeszłym roku kilka dni jeździłem w Szwajcarii z Andrzejem Bachledą juniorem. W Trzech Dolinach prowadzi on szkołę narciarską. Może w marcu w parę osób się do niego wybierzemy. Nie dość, że genialnie jeździ na nartach, to jeszcze świetnie uczy.

Najmniej mile wspominana przygoda z nartami... ...związana jest z Davos. Byliśmy tam w grupie kilku kolegów. Nazwisk nie podam, bo to znane osoby. Złapała nas na stoku potworna burza. Na szczęście są tam jeszcze wyciągi orczykowe, które pracują nawet przy dużych opadach śniegu i silnym wietrze. Namówiłem grupę, żeby pomimo złej pogody podjechać jeszcze trochę do góry, bo stamtąd będzie już można zjechać na sam dół. Na dole orczyka było jeszcze jako tako. Nie spodziewaliśmy się jednak tego, co nas spotkało na górze. Jeden wielki kataklizm! Wiatr dochodził do 100 km na godzinę, a przy tak potwornym wietrze jeszcze walący w twarz śnieg i do tego mgła. Koledzy się załamali. Usiedli i mówią, że tu będą umierać. Naprawdę było groźnie. Jakoś udało się nam zczołgać w dół, gdzie było już troszkę lepiej. Góry są naprawdę niebezpieczne. Wtedy szczęśliwie nam się udało.

Co warto obejrzeć? Miejscem, które bezwarunkowo warto odwiedzić, jest bez wątpienia hotel i restauracja Walserhof w Klosters. Najlepszej rekomendacji udziela sam książę Karol, który systematycznie przyjeżdża tam na narty wraz ze swoimi synami. Tajemnicą sukcesu tego miejsca, oczywiście poza odpowiednim standardem, są właściciele, którzy każdego gościa traktują w sposób bardzo indywidualny. Osobiście go witają i przyjmują tak, jak przyjmuje się kogoś bliskiego. A restauracja została uznana za jedną z najlepszych w świecie. Posiłki przygotowywane są po wcześniejszych rozmowach na temat gustu i preferencji klienta, skomponowane w iście mistrzowski sposób, każdej potrawie towarzyszy inne, starannie dobrane bardzo dobre wino. Przed posiłkiem i po nim goście mogą rozkoszować się drinkiem i cygarem przy kominku. A wszystko to za rozsądną cenę.

*Marek Michałowski, dyrektor generalny na Europę Środkowo-Wschodnią firmy Ferrovial Agroman, wieloletni prezes Budimeksu













Reklama