Planując najbliższy wyjazd na narty, myśli pan o wyjeździe do...
Decyduję w ostatniej chwili. Może mi się uda do Madonny di Campiglio? Nie byłem jeszcze w dolinie Ziller. Z niżej położonych miejscowości, które chciałbym zobaczyć, mam w planie Kitzbuehel. We Francji rozważam Megeve, Les Deux-Alpes i Alpe-d’Huez.

Reklama

Jeśli miałby pan jeszcze raz wybrać się w miejsce, które już zna, pojechałby pan do...
Staram się jeździć w miejsca, których jeszcze nie znam. Lubię duże obszary, lubię poznawać nowe krajobrazy. Szlifowanie tego samego stoku szybko mnie nudzi. Najbardziej miłe wspomnienia mam z Wengen w Szwajcarii. Atrakcyjna jest trasa Pucharu Świata na Lauberhornie. Stoki są tam zróżnicowane, do tego piękny widok na Eiger (3970 m n.p.m.), malownicza kolejka górska do Grindelwaldu, a w drugą stronę do Muerren. I ciągle ten widok na ścianę Eigeru! Tam bym jeszcze raz pojechał.

Co warto tam zwiedzić po jeździe na nartach?
W Wengen atrakcją jest wyjazd na najwyżej położoną stację kolejową w Europie, czyli Jungfraujoch (3450 m). W niedalekim Muerren na szczycie Schilthorn jest obrotowa restauracja Piz Gloria, znana z filmu z Jamesem Bondem. Ale nie kręci się zbyt szybko... Z kolei w Interlaken mieści się interesujące centrum fantastyki von Daenikena, niegdyś niezwykle popularnego autora hipotez o śladach kosmitów na Ziemi.

Przyjemnie zaskoczył pana wyjazd do...
...mało znanej szwajcarskiej doliny Lenzerheide Valbella, niedaleko Davos. To nieduża miejscowość, niewielu o niej słyszało, a jest tam aż sto kilkadziesiąt kilometrów tras narciarskich. Można tam zrobić na nartach coś, co bardzo lubię, a mianowicie pętlę: wyjechać jedną trasą, a wrócić inną. Zabawa podobna jak we włoskiej Sella Ronda, tyle że nie wokół góry, ale dwiema stronami długiej doliny. Trochę podobnie jest też w austriackim Saalbach-Hinterglemm.

Rozczarował pana wyjazd i dlatego nie polecałby pan...
...szwajcarskiego kurortu Gstaad. Jest tam kilka niepołączonych ze sobą terenów narciarskich. W Davos i St Moritz tereny narciarskie też są, niestety, rozproszone.

Co ważne jest dla pana w poszukiwaniu miejsca na spędzenie kolejnego urlopu narciarskiego?
Zawsze liczę na dobre porady innych narciarzy, ale szukam głównie wiadomości praktycznych. Dużo ich można znaleźć w internecie, np. na stronach stacji narciarskich. Bezcenne są jednak bezpośrednie relacje. Kiedyś ktoś mnie przestrzegł, że w szwajcarskiej Crans-Montanie stoki są bardzo nasłonecznione. I rzeczywiście, w połowie dnia śnieg jest już tam bardzo miękki. Ponieważ ktoś mnie uprzedził, nie byłem tym niemile zaskoczony. Takie wskazówki są bardzo cenne.

A największa przygoda na nartach?
Byłem we francuskim Avoriaz, teren ten łączy się ze szwajcarskim Portes du Soleil. Wybrałem się w chmurny dzień, by zrobić kółko do Szwajcarii i wrócić inną trasą do Francji. Koło trzeciej po południu wjechałem długim, starym wyciągiem na szczyt Pointe de l’Au. A tam mgła, głęboki, kopny śnieg i nikogo poza mną! Nic nie widać. Obleciał mnie po prostu strach. Nagle chmury się rozstąpiły i na moment wystrzelił promień słońca. Zupełnie jak w filmie „Złoto MacKenny”! Dojrzałem trasę i szusem stamtąd uciekłem. Cud boski.