Aktualne wydarzenia polityczne w świecie arabskim spowodowały, że obecność państw tego regionu na targach ITB budzi zainteresowanie nawet większe niż prezentacja oficjalnego kraju partnerskiego targów, którym jest w tym roku Polska.

Reklama

Z Libii na targi przyjechało 12 wystawców, którzy nie tracą nadziei na uspokojenie sytuacji w ich kraju i powrót zagranicznych turystów w następnym sezonie. Twierdzą też, że zagraniczne media mocno przesadzają, relacjonując powstanie przeciwko dyktatorowi Muammarowi Kadafiemu.

"Libia to generalnie bezpieczny kraj, ludzie są prości i bardzo przyjaźni. Stolica, Trypolis, jest bardzo bezpieczna. Ludzie chodzą do pracy, sklepy są otwarte. Rząd wciąż funkcjonuje" - powiedział PAP rzecznik oficjalnej libijskiej agencji turystyki Zakaria Abouzed. Jest on lojalny wobec Kadafiego: "Mam nadzieję, że zostanie u władzy".

Uczestników powstania przeciw dyktatorowi Abouzed uważa za "grupę szaleńców", którym nie chce się pracować. "Żyję w Libii, a nawet nie rozumiem, czego oni chcą" - oburzał się.

Jego zdaniem Libia jest o wiele atrakcyjniejszym turystycznie krajem niż tak lubiana przez zagranicznych turystów Tunezja. "Mamy pięć dużych zabytków archeologicznych, w tym ruiny starożytnego miasta rzymskiego Leptis Magna, a także 200 km wybrzeża" - podkreślił Abouzed. Dodał, że władze Libii chcą, by do 2025 r. kraj ten odwiedzało 4,6 mln turystów zagranicznych rocznie.

Właściciel jednego z libijskich biur turystycznych, wystawiających się na targach ITB, studiował w Warszawie i płynnie mówi po polsku. "Obawiam się wojny domowej, ale ciągle mam nadzieję, że strony konfliktu się dogadają" - powiedział PAP. Nie chciał jednak ujawniać swego nazwiska.



Reklama

Przyznał, że dziwi się, iż Polska tak szybko ewakuowała ambasadę w Libii, skoro w Trypolisie jest bezpiecznie. Jego zdaniem media, w tym szczególnie katarska telewizja Al-Dżazira, nie przedstawiają rzetelnego obrazu sytuacji w Libii.

Sąsiadujący z Libią Egipt uznał natomiast, że niedawna rewolucja i odsunięcie od władzy prezydenta Hosniego Mubaraka nie są zagrożeniem, lecz nawet szansą dla turystyki. Gości na spektakularnym stoisku egipskim witają plakaty, na których widnieją hasła nawiązujące do niedawnych wydarzeń: "Witamy w kraju pokojowej rewolucji", "Tahrir - Plac, który porusza świat", "700 lat historii i nowa era".

Na plakatach przybito również stemple z datą 25 stycznia, kiedy to rozpoczęły się demonstracje przeciwko rządom Mubaraka.

Katja Zimmer z wydziału turystyki konsulatu generalnego Egiptu w Berlinie powiedziała PAP, że tuż przed targami ITB kampanię promocyjną dopasowano do aktualnych wydarzeń. "Nowe hasła są przesłaniem, że zmiany w Egipcie przebiegły pokojowo, kraj jest bezpieczny, stabilny i gościnny. Nawiązują również do pozytywnej energii i sympatii, jaką wywołał na świecie egipski przełom" - wyjaśniła Zimmer.

Według niej niedawny przełom w Egipcie nie spowoduje strat dla branży turystycznej, która jest kluczową gałęzią gospodarki tego kraju. Turystyka generuje 11,6 proc. PKB Egiptu. Udział tej branży w rynku pracy wynosi 12 proc. Na egipskim stoisku na ITB swoją ofertę prezentują 62 hotele i 28 biur turystycznych. W 2010 r. Egipt odwiedziło 14,2 mln turystów z całego świata.