Genialny film Wernera Herzoga „Fitzcaraldo” opowiada o irlandzkim inżynierze Brianie Fitzgeraldzie, który pod koniec XIX wieku osiadł w peruwiańskim Iquitos. To położone nad Amazonką miasto było wtedy światowym centrum produkcji kauczuku. Niejedna fortuna wyrosła tu na gumowym biznesie.

Reklama

Główny bohater ma obsesję: chce wybudować kauczukowym baronom z Iquitos operę. By zdobyć na to środki, kupuje plantację. Jednak ma z nią pewien problem. Nie można do niej dotrzeć statkiem bezpośrednio. Fitzcaraldo wymyślił, by w takim razie parowiec przetoczyć z koryta jednej rzeki, do drugiej. Sceny tej niesamowitej przeprawy stanowią ogromną część filmu. Jednak niewiele osób, które widziały film, wie, że przenoszenie statku przez pas wykarczowanej dżungli, jak i sama postać Fitzcaralda miały swój pierwowzór.

Anselmo del Aguila był jednym z takich kauczukowych baronów z Iquitos. W 1889 roku odwiedził Paryż gdzie akurat odbywała się Wystawa Światowa. Tu zachwycił się dziełami biura architektonicznego należącego do inżyniera Gustave'a Eiffela. Najbardziej rzucającym się w oczy jego dziełem była niewątpliwie słynna wieża, wybudowana w centrum Paryża specjalnie z okazji Wystawy. Jednak Anselma najbardziej zainteresował dom wykonany w całości z żelaza. Zapragnął mieć taki budynek u siebie w Iquitos.

Dla chcącego nic trudnego. Elementy wykonane przez belgijską firmę Les Forjes D´Aisseau przewieziono do Ameryki statkami. Potem wystarczyło przetransportować je przez dżunglę. No i tu zaczęły się schody.

Iquitos jest dziś znane jako największe miasto (ok. 400 tyś mieszkańców), do którego - w przeciwieństwie do plantacji Fitzcaralda - nie można się dostać lądem. Pozostaje rzeka albo samolot. Z tego względu Iquitos może się też szczycić mianem największego miasta bez samochodów. Jego ulicami mkną tylko motocykle, motoriksze i inne motodziwadła.

Pod koniec XIX wieku lotnictwo w zasadzie nie istniało, więc do miasta można było się dostać jedynie wielkim parowce. Cały region Iquitos był tak niedostępny, że mimo tego, że należał do Ekwadoru, to mieszkali tu wyłącznie Peruwiańczycy, bo tylko z Peru dało się tu dotrzeć.

W końcu, fragmenty Żelaznego Domu zostały przytaszczone do miasta na barkach setek Indian. Złożenie ich i skręcenie na miejscu zajęło ledwie kilka lipcowych dni. W ten sposób w 1890 roku na końcu świata stanęło dzieło „pana od wieży”.

Płynący czas oraz wilgotny klimat amazońskiej puszczy zrobiły swoje i dziś Żelazny Dom, czyli Casa del Fierro, nie robi tak piorunującego wrażenia jak 100 lat temu. W jego schludnym wnętrzu znajduje się restauracja, kawiarnia i apteka. Budynek ten jest najlepiej zachowanym przykładem XIX wiecznego świeckiego i cywilnego budownictwa w Peru. Jest to też pierwszy budynek wykonany z prefabrykatów, jaki stanął w Ameryce. Jeśli by ktoś kiedyś spacerował po peruwiańskiej części Amazonii warto wstąpić do Iquitos i rzucić okiem na tego kuzyna paryskiej wieży. Znaleźć go można przy południowo wschodnim rogu Plaza de Armas.