Wszyscy, którzy tu przyjeżdżają mają szansę dotknąć wielkiej historii, kultury i filozofii oraz ducha starej cywilizacji, która przegrała w nierównej walce z nowoczesnością i przemocą.
Opuszczone miasto wśród gór i dżungli odkrył w 1911 r. amerykański profesor Hiram Bingham. Początkowo sądził, że odnalazł legendarne miasto Vilcabamba, gdzie w 1536 r. schronił się powstańczy oddział Inków po wypędzeniu przez hiszpańskich kolonialistów ostatniego króla inkaskiego ze stolicy w Cuzco.
Jednak po dokładniejszych badaniach obalono tę tezę. A ponieważ odkrytemu przez naukowca miastu nie udało się przyporządkować żadnej znanej nazwy, otrzymało ono imię Machu Picchu, co w języku keczua oznacza "stary szczyt" i jest nawiązaniem do pobliskiego Huayna Picchu, "młodego szczytu".
Ponoć Bingham w chwili, gdy ujrzał miasto, stwierdził, że wystarczyłoby tylko przykryć domy dachami i wykarczować dżunglę, by szybko nadawało się ono do ponownego zasiedlenia. Tym bardziej że wody jest tam pod dostatkiem, jako że tuż obok płynie rzeka Urubamba otaczająca miasto z trzech stron. Idealne położenie Machu Picchu sprawiało, że nigdy nie zostało ono zdobyte przez Hiszpanów i do dziś zachowało się w niemal idealnym stanie.
>>> Brat wieży Eiffela jest w środku dżungli
Według naukowców miasto zostało wybudowane w XV w., ale już 100 lat później, około 1535 r., całkowicie opuszczone. Jak sądzą historycy jego władcą był Pachacuti, dziewiąty z kolei król Inków.
W najlepszym okresie prawdopodobnie liczyło nie więcej niż 1000 mieszkańców. Co ciekawe, odkryte przez archeologów szkielety sugerują, że populacja kobiet była 10 razy liczniejsza niż mężczyzn, co może dowodzić, że Machu Picchu stanowiło ważny ośrodek inkaskiego kultu Słońca, a znalezione kobiece kości pochodziły prawdopodobnie od dziewic - ofiar rytuału.
Wszystko to jednak zaledwie hipotezy, a wiele pytań - jak chociażby o to, dlaczego mimo wielu trzęsień ziemi miasto przetrwało setki lat albo z jakiego powodu zostało opuszczone - nadal pozostaje bez odpowiedzi.