Nawet jeśli niektóre produkty są łatwo dostępne w egzotycznych krajach i można bez trudu kupić je w praktycznie każdym sklepie, nie oznacza to, że są one legalne. Nie wszyscy turyści zdają sobie sprawę z istnienia pewnych ograniczeń w przewożeniu wyrobów pochodzenia zwierzęcego i roślinnego. Mówi o tym tzw. Konwencja Waszyngtońska z 3 marca 1973 roku. Jej pełna nazwa brzmi “Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem”, w skrócie CITES. Polska przystąpiła do niej w 1989 roku.

Reklama

Jakich wyrobów nie wolno przywozić z wakacji?

Konwencja ma chronić dzikie zwierzęta oraz unikalne rośliny, które znajdują się pod ochroną lub są zagrożone wyginięciem. Niestety, w niektórych krajach wciąż sprzedaje się produkty z nich pochodzące. Handel zazwyczaj odbywa się na targowiskach, gdzie trudno ustalić pochodzenie danej rzeczy. Turyści, którzy kupują takie pamiątki, nie są świadomi, że trzymają w ręku nielegalny przedmiot. Zakładają, że jeśli został on dopuszczony do sprzedaży, mogą bez obaw go nabyć. Problem pojawia się dopiero na lotnisku, gdy zostają zatrzymani w celu złożenia wyjaśnień.

Warto wiedzieć, że zagrożone gatunki, które zostały wpisane na listę, mogą zostać przewiezione w formie pamiątek, jednak muszą być pozyskane z legalnego źródła. Poza tym osoba, która chce zabrać ze sobą taką rzecz, musi dopełnić wielu formalności i uzyskać zezwolenia. Na liście znajduje się około 30 tys. gatunków zagrożonych wyginięciem, z czego około 10 tys. stanowią zwierzęta. Trudno byłoby wymienić wszystkie z nich, jednak nielegalny przewóz najczęściej dotyczy niżej wymienionych wyrobów.

  • Torebki, portfele, paski i buty wykonane ze skór dzikich zwierząt (krokodyla, tygrysa, węża, warana).
  • Wyroby z kości słoniowej, rogów nosorożca, piór, zębów lub dziobów.
  • Produkty z koralowców i muszli.
  • Wyroby z kości zwierząt.
  • Wyroby z karapaksów (zewnętrznej powłoki ciała np. żółwi lub szczęki rekinów).
  • Skorpiony w butelkach (np. w nalewkach).
  • Produkty medycyny azjatyckiej zawierające np. sproszkowane fragmenty ciała tygrysa lub sproszkowane rogi nosorożca.

W krajach azjatyckich oraz afrykańskich dużą popularnością cieszą się tzw. pseudomedykamenty. Rzekome właściwości takich preparatów wynikają głównie z lokalnych wierzeń i medycyny ludowej, nie znajdując potwierdzenia w badaniach naukowych. Ich produkcja wiąże się ze śmiercią chronionych gatunków zwierząt. Szczególnie zagrożone są dzikie tygrysy, bowiem wiele produktów jest wytwarzanych z ich narządów wewnętrznych, zębów, a nawet gałek ocznych. Należy zaznaczyć, że tego typu preparaty są nie tylko nielegalne i nieetyczne, ale również mogą być niebezpieczne dla zdrowia, bowiem zwykle nie wiadomo, jaki jest ich skład.

Co grozi za nielegalny przewóz pamiątek z wakacji?

Oprócz wyżej wymienionych wyrobów istnieje także lista gatunków zwierząt i roślin, których pod żadnym pozorem nie wolno przewieźć na teren Unii Europejskiej. Na liście znajdują się m.in. produkty wykonane z części ciała morsów z Grenlandii, wilków z Białorusi, Mongolii i Turcji, wielu gatunków koników morskich, niektórych motyli z Wysp Salomona i niektórych storczyków np. z Chin, Wietnamu czy Korei Południowej.

Osoby, które wbrew zakazom przywiozą do kraju nielegalne pamiątki, popełniają przestępstwo przeciwko przyrodzie. W praktyce turyści mogą zostać posądzeni o przemyt. Jeśli na dodatek kupili większą liczbę pamiątek, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za handel. Co grozi za takie postępowanie? W najlepszym wypadku grozi nam grzywna. Sprawa może jednak skończyć się pozbawieniem wolności na okres od 3 miesięcy do 5 lat. Poza tym taka osoba zostanie wpisana do Krajowego Rejestru Karnego, co może skutkować utratą pracy i problemami ze znalezieniem kolejnej.

Reklama

Jeśli nie mamy pewności, czy dany przedmiot jest legalny, należy zapoznać się z wytycznymi w zakresie przywozu i wywozu. Źródłem takich informacji może być np. Poradnik Turystyczny opracowany przez Krajową Administrację Skarbową. Poza tym warto zapoznać się z oficjalną listą CITES.

Obserwuj kanał Dziennik.pl na WhatsAppie