Dyskusję wywołała publikacja na Twitterze zdjęć turysty sprzedającego bransoletki. Fotografie, zrobione przed głównym dworcem kolejowym w Kolombo, przedstawiają białego mężczyznę w koszulce i krótkich spodenkach, który na kawałku tektury napisał, że podróżuje dookoła świata i prosi o wsparcie.

Reklama

Na Sri Lance tzw. begpacking (kombinacja angielskich słów backpack - plecak i begging - żebranie) to wciąż względnie nowy fenomen, jednak zjawisko jest rozpowszechnione w bardziej popularnej wśród zagranicznych wczasowiczów Azji Południowo-Wschodniej, takich jak Tajlandia, Indonezja, Wietnam i Malezja. Widuje się tam młodych ludzi z Zachodu proszących o pieniądze, za które fundują sobie wakacje. Trend często budzi niesmak, bo – jak podkreślają komentatorzy – miejscowi są zwykle znacznie biedniejsi od podróżników.

Część Lankijczyków wyraża w mediach społecznościowych oburzenie. Gdyby ktoś z nas zrobił to w ich kraju, zostałby od razu deportowany - pisze jeden z użytkowników Twittera.

Niektórzy z komentujących piszą wprawdzie, że sprzedawanie bransoletek nie jest żebraniem, ale inni wyjaśniają, że to także narusza warunki wizy turystycznej. "Uprzywilejowani biali (…) naginają prawo imigracyjne tylko dlatego, że mają paszporty wpływowych krajów” - pisze Hansi Munasinghe.

Reklama

Bliska rządowi gazeta "Sunday Observer” podkreśla, że wiza turystyczna nie pozwala na zarobkowanie, a naruszenie warunków, na jakich ją wydano, może skutkować deportacją.

Media przypominają przypadek 24-letniej brytyjskiej turystki, którą w 2016 roku zatrzymano za grę na skrzypcach w pobliżu popularnej miejscowości wypoczynkowej. Kobieta tłumaczyła, że próbowała zebrać pieniądze na bieżące wydatki. Brytyjka, która ostatecznie dostała tylko upomnienie, pochodziła z Summertown – zamożnego przedmieścia Oksfordu.

Portal Roar opisuje historie oszustw, których mają się dopuszczać na Sri Lance zachodni turyści, mówiąc przechodniom, że skończyły im się pieniądze albo potrzebują pomocy w opłaceniu rachunków za szpital. Kiedy turysta jedzie do innego kraju, istnieje pewien koszt, który musi zostać poniesiony przez goszczące go państwo, a ten trend może negatywnie na nie wpłynąć - mówi portalowi dyrektor badań w Urzędzie Rozwoju Turystyki Sri Lanki Udana Wickramasinghe.

Publikacja sugeruje, że mogą zostać wprowadzone bardziej rygorystyczne przepisy, które będą miały na celu ograniczenie liczby podróżujących bez pieniędzy.