"Bullerbyn w dużym formacie", czyli mało znane fakty z Krainy Zimnolubów
1 Ale osoba z zewnątrz może być też zaskoczona tym, że choć "na zewnątrz Północ wydaje się jedną wielką rodziną, to tylko od biedy trzyma się razem". I tak np. Duńczycy cieszą się na Północy opinią lekkoduchów - głównie dlatego, że uwielbiają ironię, gierki słowne i nie stronią od alkoholu ("Humor widać nawet w haśle na woreczku, w który duńska armia zbawienia zbiera datki na kopenhaskim lotnisku: Dawaj pieniądze, albo będziemy śpiewać"), podczas gdy Finowie uchodzą za mistrzów milczenia ("Prawdziwy Fin odzywa się tylko wtedy, kiedy ma coś ważnego do powiedzenia").
Shutterstock
2 Norwedzy to z kolei w powszechnej opinii oddani strażnicy przyrody, a Szwedzi z kolei - formaliści i sztywniacy; ponoć piesi czekają tam na zielone światło nawet o 3 w nocy, gdy jak okiem sięgnąć nie widać w pobliżu ani jednego samochodu. "Oddaleni od nich Islandczycy nie dają się tak łatwo skategoryzować. Mówią za to najstarszym językiem i postrzegają siebie jako prawdziwych potomków górników".
Shutterstock
3 Powszechnie wiadomo też, że "Szwedzi w długich dyskusjach wytrwale szukają kompromisu i każda wypowiedz jest ceniona, tymczasem Finowie maja raczej tendencje do pragmatycznego działania. (…) Szwed umieszcza przy tym najważniejsze przesłania na końcu wypowiedzi, Fin - na początku".
Shutterstock
4 Podobne przykłady można mnożyć, tym bardziej, że często stają się one głównym tematem okolicznościowych spotkań. Do historii przeszły już opowieści o Islandczykach, którzy jeśli już budują domek letniskowy, to obsadzają go drzewami, i to nawet jeśli w ten sposób zasłaniają sobie widoki. ("Bo widoki to rzecz normalna, a drzewa to luksus"). Wszystkich paradoksów nie sposób zliczyć - o ile 18-latkowi w Szwecji wolno założyć firmę, pójść do wojska i zawrzeć związek małżeński, o tyle nie wolno mu kupić alkoholu aż nie skończy 20 lat (konsumpcja możliwa jest 18. roku życia). A jeśli już pójdzie do supermarketu, to czekać na niego będzie słabe piwo z maksymalną zawartością alkoholu 3,5 proc. - dla klientów od 18 lat i wyłącznie za okazaniem dowodu osobistego.
Shutterstock
5 To nowość, bo "jeszcze nie tak dawno wódkę można było dostać tylko na talony, a piwo sprzedawano tylko w aptekach. Rozporządzenie to obowiązywało od lat 20-tych do 1957 roku. Dorośli mężczyźni mogli na ten bon miesięcznie nabyć 1 litr alkoholu. Kobietom nic nie przysługiwało chyba, chyba że były rozwódkami. Osoby będące wstanie udokumentować obowiązki reprezentacyjne, jak np. dyrektor fabryki, mogły nabywać czterokrotność przydziałowej ilość alkoholu. Bezrobotni wraz z utratą pracy tracili również prawo do talonów".
Shutterstock
6 Tym, co typowe dla wszystkich mieszkańców Północy jest cieszenie się każdym słonecznym dniem - do tego stopnia, że jak tylko zaczyna się dość krótkie lata, to zbiorowo rusza się na urlop. W praktyce oznacza to nie tylko okrojenie liczby pracowników w biurach i urzędach - "władzę przejmują wtedy praktykanci. A jeśli ktoś już musi pracować, czyni to, gderając", ale także na posterunkach policji czy nawet w szpitalach. Sale operacyjne stoją nieużywane, a łóżka na salach puste, bo operacji - jeśli nie jest to konieczne z medycznego punktu widzenia - także się nie przeprowadza. "Szwedzi to twardziele, jakoś przetrwają lato. Ciepły okres jest jak test: sprawdźmy, jak to będzie bez całej tej techniki". W efekcie "przez długi czas Szwecja odnotowała w skali roku o połowę mniej wizyt na mieszkańca niż Niemcy (trzy zamiast sześciu)". "Przez dziewięć miesięcy Szwecja funkcjonuje jak wysoce efektywny uprzemysłowiony kraj, natomiast przez resztę czasu funduje sobie letnią przerwę niczym wiejska szkółka", zauważa także Tilmann Bunz.
Shutterstock
7 Co dzieje się zimą? Lub wtedy kiedy dni zaczynają się o godz. 9, a kończą już o godz. 15-tej? Skandynawowie mają swoje sposoby, by wydłużyć czas swojej aktywność i nie cofną się przy tym przed niczym. Jak grzyby po deszczu wyrastają tam kawiarenki świetlne - ich wnętrza pomalowane są na biało, w środku także białe meble i białe wiklinowe fotele. To tam popijając kolorowe soki owocowe poddają się świetlnej terapii (lampy mają średnio około 4,5 tys. luksów, czyli 10 razy więcej niż lampa biurowa). Ba, kliniki naświetlań - bo i tak się o niech mówi - urządza się teraz także w zakładach pracy - "kąpiel w promieniach sztucznego słońca nie wlicza się jednak do czasu pracy".
Shutterstock
8 Zimą Skandynawowie dużo też czytają ("wysokość sterty książek jest odwrotnie proporcjonalna do liczby mieszkańców na kilometr kwadratowy"), palą w kominku, ustawiają w oknach świeczki łojowe, jeżdżą po lodzie z małymi latarkami na czole, by rozświetlać sobie tor ("niczym grupka górników robiących inspekcję wyrobiska") oraz oglądają telewizję, w której pojawia się głównie jeden rodzaj ekspertów: to dermatolodzy. "Są to młodzi brodaci mężczyźni w ciepłych wełnianych czapkach, mówiący uspokajającym tonem: z zimnem da się żyć". Stojąc w plenerze, ostrzegają przed kremami na bazie wody, które przy tych niskich temperaturach mogą zamarzać pod skórą. Nie wolno też zbyt często myć twarzy, bo wtedy traci się naturalną warstwę ochronną, dodają.
Shutterstock
9 O tym, że z zimą w Skandynawii nie ma żartów, wiedzą także wszyscy uczniowie szkół podstawowych. To dla nich organizowane są - i to obowiązkowe - szkolenia z wpadania pod lód i prób samodzielnego wydostawania się z przerębla. "Wcześniej wyposaża się ich w białe opaski na szyję z dwoma gryfami, z których każdy jest wyposażony w metalowy kolec. W zestawie znajduje się także gwizdek".
Shutterstock
10 "Oczywiście podczas naszej pierwszej zimy na 60 stopniu szerokości geograficznej nie zabrakło też powodów do narzekań: na Szwedów i ich opuszczony wzrok w autobusach, (…) słabe piwo i długie kolejki do przychodni. Odkryliśmy dwie zupełnie przeciwstawne strony tych samych ludzi i byliśmy tym nieco zbici z tropu, dopóki nie wytłumaczyliśmy sobie tych krańcowo różnych zachowań porami roku. Dopiero wtedy poczuliśmy się nieco lepiej. Sklasyfikowaliśmy lenią i zimową wersję Szweda. Letnią wersję można według naszej teorii rozpoznać po tym, że napotkany na odludnej ścieżce leśnej odpowiada na pozdrowienie. Zimowy Szwed natomiast unika wszelkiego kontaktu wzrokowego - w obawie przed posądzeniem o nachalność", wspomina Tilmann Bunz.
Shutterstock
11 Co także typowe także w autobusach Szwedzi nie patrzą w oczy i nie rozmawiają ze sobą, za to bez przerwy telefonują. "Nowo przybyłego do Szwecji wnet obrzuca się krzywymi spojrzeniami, jeśli kierowany dobrą wolą chce pomagać młodym matkom z wózkiem podczas wysiadania z autobusu. Równie niestosowane, co bezpośredni kontakt wzrokowy jest także flirtowanie w metrze".
Shutterstock
12 Szwedzi nigdy też nie zachowują się głośno. Na plaży ściszają głos, a jeśli w upatrzonej przez nich zatoczce jest już więcej niż cztery osoby, to poszukają innej - "mogą sobie na to pozwolić w kraju z 96 tys. jezior i linią brzegową o długości 3218 km".
Shutterstock
13 "Relacje towarzyskie cechuje swoboda, hierarchie są spłaszczone, a na autostradach nie ma wyścigów. Powietrze jest czyste, woda w jeziorach i zatokach morskich - nawet w sztokholmskim porcie - nadaje się do kąpieli", wylicza autor "Krainy Zimnolubów". Nic więc dziwnego, że kilka lat temu socjolog Berthold Franke stworzył pojęcie "syndrom z Bullerbyn". Oznacza ni mniej ni więcej, że "Szwecja jest taka, jakie chciałby być Niemcy". Kraj ten - jak twierdzi Franke - stanowi dla wielu Niemców >>swoiste wyimaginowane Bullerbyn w dużym formacie
Shutterstock
14 A jeśli już o pojęciach mowa, to koniecznie trzeba wspomnieć i o "prawie Jante", które zakłada, że "nikomu nie wolno uważać się za zbytniego ważniaka. Dokładna reguła brzmi: Nie sądź, że jesteś kimś szczególnym". Prawo sformułował jeszcze przed 80 laty duński pisarz Aksel Sundemose i do dziś nie straciło ono nic ze swojej aktualności - nadal "ktoś, kto to za bardzo się wychyli, zostanie upomniany, bo standardem jest tu przeciętność". To właśnie tą maksymą można też wytłumaczyć małą liczbę restauracji samoobsługowych czy też np. sprzedaż witaminizowanych klusek i rybnych pulpetów z puszki - na szczęście dziś już jedzenie stało się bardziej urozmaicone i zdrowsze niż jeszcze 30 lat temu.
Shutterstock
15 Często mówi się, że Skandynawowie (głównie Szwedzi) żyją w państwie policyjnym, ale oni sami mają do tego większy dystans. A wszystko za sprawą osobistego numeru ewidencyjnego, który zbiera wszelkie informacji o jego posiadaczu: od płacenia (lub nie) abonamentu radiowo-telewizyjnego, po posiadanie kota na kwarantannie. "Jeśli ktoś chce zaczerpnąć informacji o posiadaczu jadącego przed nim samochodem wystarczy, że wyśle sms z rejestracją do urzędu ruchu drogowego i za kilka sekund dostaje odpowiedź. Obejmuje ona typ pojazdu oraz dokładne dane właściciela wraz z imieniem, nazwiskiem i miejscem zamieszkania. W komputerze w urzędzie skarbowym można nawet sprawdzić finansową sytuację każdego podatnika. Efekt? Gdy w 2006 roku Szwedzi po długiej przerwie znowu wybrali obywatelski urząd, pierwsi ministrowie musieli się już po tygodniu poddać do dymisji. Minister handlu nie zgłosiła bowiem dochodów z akcji. Szefowa resorty kultury, z urzędu odpowiedzialna za kontrolę publicznego radia, przez 16 lat nie płaciła abonamentu (i jeszcze się tym chwaliła partyjnym kolegom). Przy odrobinie sprytu można przez Internet zdobyć również zdjęcia (paszportowe) każdego obywatela”.
Shutterstock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję