Minister transportu Sean Duffy jasno wskazał na niedobór kontrolerów ruchu lotniczego jako główną przyczynę kryzysu. Duffy poinformował w programie Fox News, że Federalna Administracja Lotnictwa Cywilnego (FAA) odnotowała w sobotę 22 "sygnały alarmowe" wskazujące na braki w personelu. To znak, że kontrolerzy są wyczerpani – wyjaśnił Duffy, dodając, że to jedna z najwyższych liczb od 1 października.
Paraliż administracyjny w USA
Sytuację pogłębia paraliż administracyjny. Choć dwa tygodnie temu kontrolerzy otrzymali 90 proc. normalnej pensji, we wtorek po raz pierwszy nie dostaną wynagrodzenia za pracę w październiku. Kontrolerzy podejmują dodatkową pracę, aby uzupełnić utracone dochody. Prezes organizacji PASS, Dave Spero, ostrzegł, że pełne wyszkolenie kontrolera trwa od trzech do pięciu lat. Każda przerwa w szkoleniu może opóźnić proces, tak jak miało to miejsce podczas zamknięcia uczelni w czasie pandemii – stwierdził Spero.
Chaos na lotniskach
Paraliż objął główne węzły komunikacyjne w całym kraju, generując wielogodzinne opóźnienia. Międzynarodowe Lotnisko Newark Liberty w New Jersey ogłosiło opóźnienia do 00:59 w poniedziałek, ze średnim opóźnieniem wynoszącym około 82 minut (dane FAA). Lotnisko w San Francisco doświadczyło 44 minut średniego opóźnienia i wstrzymało loty do 1:59 w poniedziałek W Bostonie wstrzymano loty na Lotnisku Logan do 16:30 z powodu unieruchomionego samolotu na pasie startowym Niedobór personelu spowodował opóźnienia na Lotnisku w Los Angeles (LAX) około 8:30 rano (choć później je wyeliminowano). Opóźnienia dotknęły również port w Oakland, a także lotniska LaGuardia w Nowym Jorku i O’Hare w Chicago, gdzie trwały zazwyczaj od 15 do 30 minut.