Związek zawodowy Ver.di zapowiada na czwartek i piątek (7 i 8 marca) strajk ostrzegawczy. Tym razem strajkować będą pracownicy naziemni Lufthansy, a protest ma być wyjątkowo uciążliwy dla podróżujących.
Strajk Lufthansy. Paraliż na lotniskach?
Związek chcą w ten sposób wywrzeć presję na zarząd przed kolejną rundą negocjacji w sprawie podwyżki dla pracowników oraz premii inflacyjnej, którą zaplanowaną na przyszły tydzień.
Związkowcy uznali, że poprzednie protesty, w tym strajk cargo, który pod koniec lutego sparaliżował przeładunki na niemieckich lotniskach, nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Dlatego tym razem zdecydowali, że na strajku najbardziej ucierpią pasażerowie. Wiadomo, że w konsekwencji cierpi na tym marka, dla której problemy pasażerów są największą wpadką wizerunkową i finansową.
Zgodnie z zapowiedziami, pracownicy naziemni Lufthansy mają strajkować od 3 rano w czwartek 7 marca do 7.10 rano w sobotę 9 marca.
"Oszczędzaliśmy pasażerów"
W ramach ostatnich negocjacji przeprowadzono już dwa strajki, które trwały łącznie dwa dni. Przez ostatni protest 100 tys. pasażerów musiało zmienić swój plan podróży.
"W ciągu ostatnich kilku dni zrobiliśmy duży wysiłek, oszczędzając pasażerów. Ale skoro Lufthansa ignoruje nasze postulaty i apele o negocjacje, nie mamy innego wyjścia, jak wzmocnić naciski" — tłumaczył, cytowany przez "Rzeczpospolitą" negocjator związku zawodowego Ver.di, Marvin Reschinsky.
Związkowcy domagają się 12-proc. podwyżki, minimum 500 euro miesięcznie. Lufthansa teoretycznie zgadza się na podwyżki płac, ale stoi na stanowisku, że miałyby one być rozłożone w czasie, a nie jednorazowe. Kolejna, piąta już tura rozmów, zaplanowana została na 13 i 14 marca.