Protesty na Wyspach Kanaryjskich

Do manifestacji lokalnych mieszkańców Wysp Kanaryjskich doszło w niedzielę 20 października. Jak podają lokalne władze, na popularną plażę w kurorcie Playa de las Americas na Teneryfie, pojawiło się ponad 6,5 tysiąca protestujących. Zajęli oni znaczną część plaży, rozkładając się tuż obok plażowiczów. Manifestowali skandując hasła: "Ta plaża jest nasza!" oraz "Wyspy Kanaryjskie nie są na sprzedaż".

Protest upłynął pod hasłem "Wyspy Kanaryjskie mają limit". Miał on na celu zwrócenie uwagi na zalew popularnych "Kanarów" przez turystów. Protestujący chcą wymusić na władzach zmianę modelu turystycznego, a przede wszystkim wprowadzenie limitów turystów, którzy jednocześnie mogą przebywać na Wyspach.

Reklama

Manifestacje odbyły się nie tylko na Teneryfie, ale także na innych wyspach archipelagu - Fuerteventurze, La Palmie i Lanzarote. Łącznie we wszystkich protestach miało wziąć udział między 26 a 31 tysięcy osób. Mieszkańcy wysp twierdzą, że nadmiar turystów wpływa na zawyżanie cen nieruchomości, a także nadmierne eksplorowanie zasobów naturalnych.

Hiszpanie przeciwni masowej turystyce

Wyspy Kanaryjskie to nie jedyna hiszpańska lokalizacja, w której mieszkańcy sprzeciwiają się masowej turystyce. Podobne manifestacje odbyły się również w Barcelonie, Maladze i na Majorce. Turystyka stanowi 35 proc. PKB Wysp Kanaryjskich, lecz lokalni mieszkańcy, coraz częściej narzekają na nadmiar turystów w ich miejscu zamieszkania. W odpowiedzi na żądania Hiszpanów lokalne władze przygotowały projekt ustawy, która ma ograniczyć najem krótkoterminowy. Projekt zakłada, że m.in. sąsiedzi będą mogli sprzeciwić się decyzji przyznania właścicielowi nieruchomości pozwolenia na najem krótkoterminowy. Ustawa ma zostać uchwalona jeszcze w tym roku.