36-letni turysta - jak pisze "Daily Telegraph" - mocno się zdziwił, gdy po zamówieniu soku z granatów został otoczony przez uzbrojonych policjantów, którzy zaczęli go wypytywać o planowany atak terrorystyczny.

Reklama

Błąd aplikacji

Mężczyzna nie wiedział bowiem, jak powiedzieć odpowiednie słowa, użył więc aplikacji, by przetłumaczyć zamówienie. I tu pojawił się problem. Bo po rosyjsku "granat" jako owoc i jako uzbrojenie to jedno słowo, a po portugalsku to dwa różne wyrażenia. A aplikacja przetłumaczyła, że turysta chce użyć broni.

Reklama

Turystę przesłuchano, jego pokój hotelowy poddano rewizji. Na szczęście wszystko szybko się wyjaśniło i mężczyźnie nic za pomyłkę nie grozi.