Zaplanuj trasę

Niezależnie od tego, czy celem górskich wędrówek zimą będą Karkonosze, Bieszczady, Gorce czy Tatry, należy pamiętać o dokładnym zaplanowaniu trasy – jeszcze przed wyruszeniem na szlak. Choć to banał – zimą dni są o wiele krótsze, dlatego określenie długości i stopnia trudności pomoże uniknąć powrotu po zapadnięciu zmroku. To nie jedyny powód.

Reklama

Jak wyjaśnia Piotr Jasieński, ratownik TOPR z ponad 45-letnim doświadczeniem: Pamiętać należy, że zimowy przebieg szlaków nie pokrywa się często z letnim i nie zawsze założone pierwsze ślady na śniegu są prawidłowe. Ponadto zimowe szlaki turystyczne prowadzą przez wiele tatrzańskich stawów. Te są wykorzystywane przez taterników i doświadczonych turystów. Należy jednak wziąć pod uwagę, że wraz ze zbliżaniem się wiosny pokrywa lodowa staje się cieńsza, pomiędzy lodem a brzegiem pojawia się woda i wtedy należy wykazać się doświadczeniem i czujnością. A wchodzenie na zamarznięte tatrzańskie stawy dla samego wchodzenia jest zabronione – tak często bywa niestety na Morskim Oku.

Dodatkowo, podczas wędrówek powinno się obserwować tyczki umieszczone wzdłuż tras i nie wychodzić poza ich obręb – te pozwalają nie zboczyć ze szlaku w razie gęstej mgły czy zamieci oraz chronią przed zbyt bliskim podejściem do przepaści.

Czerwony szlak – czy faktycznie jest najtrudniejszy?

Reklama

Przy planowaniu trasy warto zwrócić uwagę na kolory trasy, jednak wbrew pozorom nie dlatego, żeby oszacować jej trudność. Wielu turystów ma bowiem problem z właściwym odczytywaniem oznakowania. Zielone szlaki są postrzegane jako łatwe, a czerwone – jako trudne. Być może dzieje się tak z powodu skojarzeń z oznaczeniami tras narciarskich, jednak w przypadku szlaków pieszych kolor nie ma znaczenia. W rzeczywistości niebieska barwa jest zarezerwowana dla długich tras, czarna dla dojściowych, żółta i zielona dla krótkich, a czerwona dla szlaków prowadzących szczytami. Jednak nie jest to regułą. Przed wyjściem w góry, należy wiedzieć, jakim kolorem oznakowany jest szlak, którym idziemy i w jakim miejscu go zmieniamy, aby doprowadził nas do celu.

O stopniu zaawansowania trasy świadczą takie parametry jak jej długość, liczba podejść oraz zejść.

Bez dobrego sprzętu ani rusz

Wyprawa górska wymaga odpowiedniego ekwipunku, tak naprawdę niezależnie od pory roku. Jednak to właśnie wtedy, gdy w górach o 15 zapada zmrok, a wygodne podłoże zastępują śnieg i lód umiejętność korzystania z dobrego sprzętu daje duże szanse na bezpieczny powrót i przyczynia się do dbania o nasze zdrowie. Podstawą są oczywiście raki (ewentualnie w niskich partiach i dolinach – raczki) oraz czołówka czy czekan, jeśli wybieramy się w Tatry.

Zimą w czasie wycieczek koniecznie trzeba także posiadać detektor lawinowy, sondę i łopatę, a znakomitym uzupełnieniem jest plecak wypornościowy ABS. Pamiętać należy, że samo ich posiadanie nie poprawia naszego bezpieczeństwa. Umiejętność posługiwania się tym zestawem ma zdecydowanie większy wpływ, oczywiście w połączeniu z wiedzą, jak należy poruszać się zimą Czasami jednak zauważamy, że posiadanie plecaka wypornościowego wpływa na podejmowanie bardziej ryzykownych działań, a to również nie jest dobre, posiadanie sprzętu nie daje bowiem gwarancji – wyjaśnia Jasieński. Jak dodaje: Uczestnictwo w kursach lawinowych i szkoleniach z zimowej turystyki podnosi poziom świadomości, oceny ryzyka i ma wpływ na nasze bezpieczeństwo przez podejmowanie właściwych decyzji. Dostarczają one odpowiedniej wiedzy i praktyki, zwłaszcza gdy prowadzone są przez profesjonalistów, jakimi są ratownicy TOPR.

Częścią ekwipunku powinien być również naładowany telefon z zainstalowaną aplikacją "Na ratunek". W razie wypadku umożliwi ona sprawne wezwanie pomocy oraz określenie lokalizacji poszkodowanego, ale musimy również zdawać sobie sprawę, że nie wszędzie jest zasięg.

Lawina – czy da się przed nią uciec?

Mimo najlepszego przygotowania, zmienne i nieprzewidywalne warunki atmosferyczne w górach mogą stworzyć realne zagrożenie, jakim są na przykład lawiny. Jak się zachować w takiej sytuacji? Piotr Jasieński wyjaśnia: Jeśli „złapie” nas lawina to już jakby zdecydowanie za późno na ewakuację. Wtedy nasz los w rękach Opatrzności. Mistrzowie teorii mówią o wykonywaniu ruchów pływaka, aby lawina nie wciągnęła do wnętrza. Wskazane jest jak najszybsze pozbycie się plecaka, pętli kijów z przegubów rąk, jeśli tego nie zrobiliśmy wchodząc w zagrożony teren. Ważne jest, aby zadbać o przestrzeń powietrzną przed swoją twarzą, tyle teorii. Zaruski przeszło 100 lat temu lansował sznurek lawinowy, dzięki któremu można odnaleźć ofiarę. To się nie sprawdziło ale to co mówił: „zimą w górach może przydarzyć się wszystko” – jest prawdą. Lawin należy unikać, wiadomo, że zimą jak temperatura rośnie, to nosa ze schroniska nie wystawiamy. Posiadanie sprzętu, o którym wspominałem, czyli detektora, sondy, łopaty może przynieść ratunek z rąk partnerów wycieczki w ciągu pierwszych najistotniejszych piętnastu minut, jeśli opanuje się i do perfekcji doprowadzi takie działania. Plecak wypornościowy w sposób zdecydowany podnosi bezpieczeństwo.