Paryżanie niedawno uderzyli w fanów "Emily In Paris", którzy, ich zdaniem, "najeżdżają" ich miasto, by zrobić sobie selfie z miejscami rozsławionymi przez serial Netflixa. Ale Paryż nie jest jedynym miejscem, które chętniej przyjęłoby turystów z innych krajów niż Wielka Brytania… Pisze o tym Daily Mail.

Reklama

Paryż i gniewne graffiti dla turystów

Paryż – choć nie narzekał na brak turystów – w ostatnim czasie stał się jeszcze bardziej popularnym miejscem turystycznym. Przyczynił się do tego serial Netflixa "Emily In Paris". Nie wszyscy jednak cieszą się ze zwiększonej liczby odwiedzających to miasto.

Reklama

Wściekli mieszkańcy narysowali graffiti na okiennicach kawiarni wykorzystanej w serialu. Zdjęcia przedstawiają witrynę sklepu z graffiti "Emily 'f**k off'". Inne graffiti głosi: "Południowy Paryż nie jest twój". Sklep znajduje się na tym samym placu, co dom głównej bohaterki Emily.

Turyści regularnie pozują przed restauracją, która w prawdziwym życiu nazywa się "Terra Nera" w porównaniu do jej scenicznej nazwy "Les Deux Comperes". Na okiennicach innej kawiarni na tej samej ulicy widnieje napis "Emily Not Welcome" wypisany wielkimi czarnymi literami w proteście przeciwko fanom serialu.

Reklama

Stolica Francji już wcześniej nazwała tłumy fanów programu "l'invasion des imbéciles", co tłumaczy się jako "inwazja kretynów". W związku z tym, że sami odwiedzający mogą być narażeni na "syndrom paryski" - termin nadawany turystom, którzy mają nierealistyczne i romantyczne oczekiwania wobec stolicy Francji z książek i filmów, a ostatnio także z programów telewizyjnych, takich jak "Emily In Paris".

Amsterdam ogranicza liczbę lotów

W 2023 roku Amsterdam rozpoczął "cyfrową kampanię zniechęcającą" mówiąc młodym Brytyjczykom, by "trzymali się z daleka", jeśli planują odwiedzić miasto ze względu na słynną dzielnicę czerwonych latarni i kulturę kawiarni z konopiami indyjskimi. Obejmowało to ograniczenie liczby lotów lądujących na lotnisku Schiphol, częściowo powołując się na względy środowiskowe i próbę poprawy życia oblężonych mieszkańców miasta.

Holenderska kampania miała na celu powstrzymanie potencjalnych turystów seksualnych i narkotykowych przed podróżowaniem do miasta na krótkie, uciążliwe dla miasta pobyty. W jej ramach potencjalni podróżni otrzymywali specjalne ostrzeżenia, gdy wyszukiwali hasła takie jak "stag party Amsterdam" czy "pub crawl Amsterdam".

Kampania była skierowana do mężczyzn w wieku od 18 do 35 lat i zniechęcała uciążliwych turystów, którzy chcą odwiedzić Amsterdam, by "zaszaleć". Przestawiała wszystkie wynikające z tego konsekwencje. Po miesiącu Amsterdam poinformował, że kampania mająca na celu powstrzymanie hałaśliwych Brytyjczyków przyniosła efekty, a dane pokazują 22-procentowy spadek liczby przyjazdów z Wielkiej Brytanii w porównaniu z poziomami sprzed pandemii.

Lanzarote. "Dążenie do turystyki wyższej jakości"

Niedawno prezydent Lanzarote María Dolores Corujo powiedziała, że chce, by wyspa w mniejszym stopniu polegała na "rynku brytyjskim" i skupiła się na turystach z Europy kontynentalnej.

Dodała, że niezbędna jest praca nad dywersyfikacją sektora turystycznego i rozwojem rynków, takich jak rynek niemiecki, które "dostosowują się do zamiarów dążenia Lanzarote do turystyki wyższej jakości i wczasowiczów, którzy wydają więcej, gdy tu są, i odsuwają wyspę od turystyki masowej". Komentarze te nie spodobały się jednak Brytyjczykom, którzy stanowią prawie połowę turystów odwiedzających Lanzarote każdego roku.

Z informacji biura turystycznego Lanzarote wynika, że Brytyjczycy wydają średnio 34,94 euro dziennie na wulkanicznych wyspach, czyli więcej niż większość zagranicznych turystów. Co więcej, brytyjscy emigranci stanowią pięć procent 130 000 mieszkańców Lanzarote.

Prezydent znalazła się pod ostrzałem liderów opozycji i grup branżowych, którzy stwierdzili, że jej komentarze szkodzą stosunkom brytyjsko-kanaryjskim. Lider opozycji na Lanzarote, Astrid Perez, również włączyła się do debaty, mówiąc: "Liczę na to, że Brytyjczycy nie zbojkotują Lanzarote tylko z powodu nieodpowiedzialnych komentarzy polityka, którego słowa nie reprezentują uczuć mieszkańców wyspy". Corujo była później zmuszona rozwiać obawy brytyjskich turystów podkreślając, że „są i zawsze będą mile widziani na Lanzarote".

Lanzarote w zimie? Słońce i 24 stopnie / Shutterstock

Wenecja. Koniec masowej turystyki

Wenecja próbowała w ostatnim czasie rozprawić się z masową turystyką, ogłaszając plany przetestowania nowej opłaty za jednodniową wycieczkę oraz nowych limitów na wielkość grup turystycznych.

Grupy mają być ograniczone do 25 osób, czyli mniej więcej połowy pojemności autobusu turystycznego. Urzędniczka miejska odpowiedzialna za bezpieczeństwo, Elisabetta Pesce, powiedziała, że polityka ta ma na celu poprawę przepływu grup przez historyczne centrum Wenecji, a także przez często odwiedzane wyspy Murano, Burano i Torcello.

Agencja ONZ ds. kultury wymieniła wpływ turystyki na delikatne miasto laguny jako główny czynnik, który dwukrotnie rozważał umieszczenie Wenecji na liście dziedzictwa UNESCO w niebezpieczeństwie. Miasto uniknęło tego za pierwszym razem, ograniczając m.in. wpływanie dużych statków wycieczkowych przez kanał Giudecca.

Sewilla. Koniec z turystyką imprezową

Sewilla jest znana na całym świecie ze swojej pięknej architektury, pokazów flamenco i sceny tapas, ale miasto wolałoby, by turyści nie spieszyli się, by tego doświadczyć. Burmistrz hiszpańskiego miasta José Luis Sanz powiedział, że rada miasta planuje zakazać grupom chodzenia wyłącznie w bieliźnie na ulicach i angażowania się w "nieprzyzwoite akty". Wyjaśnił, że obszar ten "nie jest w żaden sposób zainteresowany" turystyką imprezową.

W rozmowie z The Times, Sanz powiedział: "Każdy może świętować swój wieczór kawalerski w Sewilli. To, czego nie postrzegamy pozytywnie, to grupy ludzi ubranych jakkolwiek, z orkiestrami dętymi za nimi, przeszkadzające wielu mieszkańcom Sewilli - zwłaszcza w obszarach historycznego centrum - którzy również mają prawo cieszyć się swoim miastem".

To odpowiedź na rosnące obawy mieszkańców o to, że to miasto - słynące z dziedzictwa architektonicznego i sewilskich pomarańczy – zaczyna być opanowywane przez młodych ludzi, którzy postrzegają je jako oszczędną opcję imprezowania za granicą dzięki dobrej pogodzie i taniemu alkoholowi.

Ibiza i Majorka. Zmiana wizerunku wysp

Także sąsiadujące ze sobą wyspy Majorka i Ibiza starają się w ostatnich latach zmienić swój wizerunek jako imprezowych destynacji. Dyrektorka ds. turystyki na Majorce, Lucia Escribano, oświadczyła jakiś czas temu, że jej szefowie "nie są zainteresowani budżetowymi turystami z Wielkiej Brytanii".

Jednak odejście od "budżetowych" brytyjskich turystów na rzecz "ekskluzywnych" gości z Francji, Włoch i Holandii oznaczało, że koszty wynajmu i ceny mieszkań gwałtownie wzrosły.

Bali. "Jakość, a nie ilość"

W następstwie pandemii Covid, Bali - by zniechęcić "tanich turystów" i zwiększyć przychody - ogłosiło plany wprowadzenia "podatku turystycznego" wynoszącego około 26 funtów za osobę za wizytę. Następnie ogłoszono, że ograniczenia liczby turystów mogą oznaczać, że wczasowicze będą musieli spełnić określone kryteria przed wjazdem na indonezyjską wyspę, ponieważ rząd chce nałożyć ograniczenia, aby dać pierwszeństwo "jakości" odwiedzających przed "ilością".

To tylko jedna z wprowadzanych zmian na Bali. Miejscowi tracą już cierpliwość do hałaśliwych i zaśmiecających obcokrajowców, którzy nie szanują lokalnych zwyczajów i świętych miejsc. Gubernator wyspy Wayan Koster powiedział, że wyspa powinna skupić się na "turystyce wysokiej jakości". "Ma to na celu zachowanie balijskiej kultury i lokalnej mądrości, która musi być godna" - powiedział.

Bali / Shutterstock

Bhutan i "opłata za zrównoważony rozwój"

Według The Independent, turystyka w Bhutanie rozpoczęła się dopiero w 1974 roku i jest ściśle regulowana w celu zachowania malowniczego krajobrazu kraju. Butan ma prowadzić politykę "turystyki o wysokiej wartości i niskim wpływie" i ograniczać liczbę turystów.

Bhutan szczyci się również kosztowną "opłatą za zrównoważony rozwój", która obecnie wynosi około 79 funtów dziennie. Bhutan jest w 70 procentach zalesiony, a sześć siódmych lasów jest "chronionych".

Bhutan twierdzi, że jest pierwszym na świecie krajem o dodatniej emisji dwutlenku węgla netto. Krajowe ograniczenie prędkości wynosi 30 km/h, ponieważ psy i bydło mają tendencję do wędrowania i spania na drogach.

Florencja. Turystów 20 razy więcej niż mieszkańców

W 2019 roku Florencja zarejestrowała ponad 15 milionów noclegów turystycznych, co według Statista stanowiło… 20-krotność jej populacji. Walcząc z uciążliwymi i niechlujnymi turystami wprowadzono zakaz spożywania przekąsek na zewnątrz na czterech głównych ulicach miasta.

Jeden z dyrektorów miejskich muzeów stwierdził, że "Florencja jest bardzo piękna i chciałby, by wróciła do swoich mieszkańców, a nie została zmiażdżona przez turystykę". Wyraził jednocześnie swoje obawy, że może być już za późno i że jeżeli nie będzie "absolutnego" hamulca dla tych liczb, "nie widzi już żadnej nadziei".